1 kolejka IV ligi, 9 sierpnia 2014r. godz. 18

Pogoń Lębork – GKS Kolbudy 0:0

Pogoń: Patryk Labuda – Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Wesserling – Miszkiewicz, Sychowski, Kochanek (13’ Janowicz) – Stankiewicz (80’ Paweł Labuda), Formela, Czeszewski

Kolbudy: G. Ciecholewski – T. Ciecholewski (61’ Zieliński), Malkowski, Dziengielewicz, Łaszczuk – Żuk, Stanisławski, Groszek (70’ Szulc), Pastuszka, Poźniak (33’ K. Borkowski), Kwasny (46’ Ł. Borkowski)

Żółte kartki: Formela, Miszkiewicz, Wesserling - T. Ciecholewski, Dziengielewicz

Sędziowie: Arkadiusz Żynis oraz Sylwester Barczyński, Tomasz Szot

Polubownym podziałem punktów, po bezbramkowym remisie, którego tak nie lubią kibice, a z którego zadowoleni byli obaj trenerzy, zakończył się pierwszy mecz Pogoni w sezonie 2014/2015. Przed przerwą Pogoń przed stratą gola uratowała poprzeczka i słupek w jednej akcji. W końcówce meczu Sychowski w trudnych sytuacjach nie zdołał skierować piłki do bramki. Czterech pozyskanych przed sezonem zawodników zagrało w wyjściowym składzie. Mecz w Lęborku był jedynym w inauguracyjnej kolejce, w którym kibice nie zobaczyli goli. Obaj trenerzy byli zgodni w ocenie podziału punktów.

- Szanujemy ten punkt na inaugurację – mówi Sobiesław Przybylski. - Kolbudy to silny IV-ligowy zespół. Jeśli nie udaje się wygrać, to chociaż trzeba meczu nie przegrać. Fajnie, że zagraliśmy na ze zero z tyłu, za co pochwaliłem zespół. Pierwsze 10-15 minut w naszym wykonaniu było fatalne. To, że nie straciliśmy gola, to zasługa indolencji strzeleckiej rywali i trochę szczęścia. Fragmenty naszej dobrej gry były pod koniec pierwszej połowy. W drugiej to my mieliśmy dwie sytuacje, których nie wykorzystał Sychowski. Szanuje ten remis, bo myślę, że nie jeden zespół przegra z Kolbudami. Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki. Inauguracja to zawsze jest wielka niewiadoma. Mamy trochę przemeblowany zespół i myślę, że z każdym dniem będzie lepiej. Mam jeszcze wiele zastrzeżeń do naszej gry. Obawiałem się, że około 70 minuty możemy nie wytrzymać kondycyjnie, a tymczasem to zespół z Kolbud cofnął się w końcówce.Trener rywali zdecydowanie wcześniej zrobił cztery zmiany.

- Szanujemy ten punkt na ciężkim terenie - przyznaje Dariusz Stasiuk. - Dla nas granie na sztucznym boisku to jest o tej porze roku nowość, dlatego ten punkt traktujemy z szacunkiem. Spotkanie stało na niezłym poziomie, obie drużyny chciały grać w piłkę. W pierwszej połowie my byliśmy blisko strzelenia gola, pod koniec meczu Pogoń. Dlatego wynik jest sprawiedliwy, choć mieliśmy trochę większą przewagę w polu.

W wyjściowym składzie gości, w porównaniu z meczem w Lęborku z 1 maja, zaszły tylko dwie zmiany. Do większej rotacji doszło w Pogoni. Od pierwszej minuty zagrało czterech sprowadzonych przed sezonem zawodników. Już w 13 minucie z powodu dolegliwości pleców konieczna była zmiana ustawionego w pomocy Adriana Kochanka. Z krótkiej ławki rezerwowych (nowy bramkarz Paweł Krasiński oraz trzech młodzieżowców) podniósł się środkowy obrońca Łukasz Janowicz. Nie zagrał on jednak w środku pola a na lewej stronie defensywy, gdzie mecz zaczął Mateusz Wesserling. Temu drugiemu wyszło to na dobre, bo był jednym z lepszych aktorów w sumie przeciętnego meczu.

 W 20 minucie gospodarze sami sprokurowali najgroźniejszą dla gości okazję. Będący w trudnej sytuacji Musuła wybił piłkę spod nóg rywala, ale przejął ją Poźniak. Po mocnym uderzeniu z bliska piłka odbiła się od poprzeczki i słupka i wyszła w pole. Dobijający rywal z bliska nie zdołał zdobyć gola. Wróciliśmy z dalekiej podróży.

W 22 minucie Ciecholewskiemu uciekał przed polem karnym Konrad Czeszewski. Za uporczywe trzymanie został ukarany pierwszą żółtą kartką w meczu. W 27 minucie składną akcją w dobrym tempie błysnęła wreszcie Pogoń. Oskrzydlający Pionk dośrodkował z prawej strony, ale uderzenie głową Damiana Formeli minęło poprzeczkę. W 31 minucie odpowiedzieli rywale. Przy biernej postawie obrońców Pastuszka uderzył głową, ale też bez efektu. W 33 minucie kontuzjowanego autora najgroźniejszego strzału dla gości zmienił z konieczności pozyskany przed sezonem wraz z bratem z Polonii Gdańsk Kamil Borkowski. W 44 minucie znakomitym, długim podaniem za obrońców popisał się niemal z połowy Wesserling. Formela opanował podanie, ale mając przed sobą tylko bramkarza, fatalnie skiksował.

Od początku drugiej połowy wśród gości za napastnika Krzysztofa Kwasnego zagrał Łukasz Borkowski. Po kilku minutach od wznowienia gry lepszy okres gry i przewagę miała Pogoń, ale to Patryk Labuda w bramce Pogoni musiał stanąć na wysokości zadania po uderzeniu zza pola karnego jednego z rywali. Zebrał burzę zasłużonych braw.

Goście próbowali rozmontować obronę Pogoni częściej wejściami lewym skrzydłem. Ofensywnie grający lewy obrońca Łaszczuk posłał półgórną piłkę, która przeszyła pole bramkowe, mijając nie tylko obrońców Pogoni, ale i na szczęście nie zdążył zamknąć akcji jeden z przyjezdnych. Pierwszym z ukaranych kartką Pogonistów był w 63 minucie Formela. W 70 minucie trener gości dokonał już czwartej zmiany. Chwilę później Formela zszedł na lewe skrzydło, żeby podać na pierwszy słupek do obrońcy Oskara Jasińskiego. Uderzenie z bliska było zbyt lekkie, żeby mogło przynieść korzyść. W 74 minucie goście krótko rozegrali rzut wolny. Mierzony strzał z dalszej odległości Ł. Borkowskiego minął niewiele słupek. Kilkadziesiąt sekund potem podanie za obrońców w pole karne gości, przy którym minął się z piłką bramkarz. Sychowski dopadł do piłki, ale z ostrego kąta trafił w słupek. W 81 minucie włączył się Pionk. Dośrodkował, ale uderzenie głową Sychowskiego z kilku metrów było niecelne.