IX. kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej Juniorów B (29.10.2005 r.)

Pogoń Lębork – Stal Jezierzyce 13:0 (7:0)

Bramki: Tomasz Kijek 6 (12’, 14’, 29’, 31’, 63’, 79’), Andrzej Kołucki 21’, Dawid Łopuszyński 28’, Łukasz Kołodziejski 3 (34’, 54’, 77’), samobójcza 46’, Kamil Treder 74’

Pogoń: Marcin Czerniak (52’ Witold Korotki) – Arkadiusz Koziacz (72’ Karol Walkusz), Tomasz Kapela, Mateusz Myszkowski (79’ Cezary Wróblewski), Łukasz Charzyński – Daniel Błaszkowski (54’ Marcin Bugaj), Dawid Łopuszyński (52’ Artur Smarzyński), Łukasz Kołodziejski Kpt., Łukasz Pirycki (24’ Krzysztof Witkowski) – Andrzej Kołucki (30’ Kamil Treder), Tomasz Kijek

Podopieczni Andrzeja Kaufmanna tydzień wcześniej zapewnili sobie pierwsze miejsce na koniec rundy i dziś grali dla poprawienia własnych statystyk oraz dla umocnienia swojej pozycji nad resztą zespołów w lidze. Ciekawiła dzisiejsza dyspozycja strzelecka Tomka Kijka, który w dotychczasowych ośmiu grach ustrzelił 23 bramki, a więc średnio prawie trzy na mecz. Koledzy motywowali go do poprawienia tego bilansu. Jak się później okaże, nie trzeba było prosić, aby tak się stało.
Przed spotkaniem goście zajmowali w tabeli czwartą lokatę za Pogonią, Startem Łeba i Żakami Ustka. Podobnie jak juniorzy starsi, tak i młodsi w ostatniej kolejce przegrali u siebie z Jantarią Pobłocie, z tymże 1:2. Wysoka pozycja sobotniego rywala lęborczan mogła dawać nadzieję, że przybyli na to spotkanie kibice ujrzą ciekawy i emocjonujący piłkarski spektakl. Nic bardziej mylnego, wszystkie wątpliwości rozwiało pierwsze 10 minut, kiedy to lęborczanie trzykrotnie zagrozili bramce przyjezdnych – pierwszy spróbował Andrzej Kołucki, potem dwukrotnie pogoniści wywalczyli rzuty rożne.
Wynik meczu otworzył nie kto inny jak Kijek, który spokojnie, w swoim stylu umieścił piłkę w siatce obok wychodzącego naprzeciw bramkarza. Nie minęło pół minuty, kiedy w sytuacji sam na sam znalazł się Kołucki, lecz i tym razem mu się nie powiodło. Przyjezdni ledwo wybili piłkę przed własne pole karne, kiedy ponownie dopadł do niej Kijek i podwyższa prowadzenie. Powoli zanosiło się na pogrom – kolejną sytuację stwarza Daniel Błaszkowski, jego strzał unosi się nad poprzeczką. W 21. minucie jest już 3:0 – lewym skrzydłem pognał Dawid Łopuszyński, podał wzdłuż linii bocznej, gdzie o piłkę wraz z obrońcami gości walczył Kijek, jednak ta trafia do Kołuckiego, który na raty podwyższa wynik. Kolejne wznowienie gry to kolejne przejęcie piłki przez miejscowych i błyskawiczne przeniesienie się na pole karne rywala. Z prawej strony dogrywa Błaszkowski, a głową strzela Dawid Łopuszyński. W ten efektowny sposób gracz ten podwyższa na 4:0, a moment później, ponownie po podaniu „Błaszcza”, na bramkę uderza, leżąc już prawie Kijek. W tym momencie kompletuje hat-trick, lecz jego strzeleckim zapędom końca nie widać. Lęborczanom wciąż mało, festiwal strzelecki trwa – w 31. minucie w pole karne wpada Mateusz Myszkowski, wycofuję piłkę na 14 metr do Kijka, a ten bez namysłu uderza na bramkę rywala i pogonistom można dopisać kolejną już bramkę. Za to zagranie „Mysza” usłyszał słowa uznania od swojego trenera. – Pierwsza liga – z zadowoleniem i satysfakcją mógł powiedzieć Andrzej Kaufmann. Ostre strzelanie kończy kapitan zespołu, Łukasz Kołodziejski, który zostaje obsłużony przez świetnie spisującego się dziś Łopuszyńskiego. Piłka ląduje tuż przy lewym słupku i na przerwę młodzi lęborczanie schodzą z wysokim prowadzeniem. Załamani za to byli przeciwnicy, wśród których nie było zawodnika starszego niż z rocznika 1992. Mając przed sobą Pogoń Lębork, wśród której dominują zawodnicy urodzeni w roku 1989 i przegrywając 0:7, nie łatwo znaleźć motywację do gry. Mimo wszystko chcąc zachować twarz, musieli wyjść na 2. połowę bardziej skupieni i zmobilizowani. Tak też się stało, ale ich zapału starczyło tylko na 6 minut, kiedy to pada samobójcza bramka. Akcja, po której padł ten gol została zainicjowana po wrzutce z korneru – w zamieszaniu utworzonym pod bramką głowę stracił jeden z obrońców Stali, przez co wpakował piłkę do własnej bramki. Głupio stracona bramka mogła załamać gości albo wyzwolić w nich sportową złość – stało się to drugie, ale i tym razem zapał wystarczał na mniej niż 10 minut. W 54. minucie swą drugą bramkę zdobywa Kołodziejski, podobnie jak w pierwszej połowie po strzale sprzed pola karnego. Kolejne minuty nie wnoszą niczego nowego do przebiegu piłkarskiej batalii – Pogoń bombarduje golkipera przyjezdnych, lecz te albo mijają cel, albo są wyłapywane przez bramkarza. Zmiana wyniku na dwucyfrowy następuje w 63. minucie – strzelcem oczywiście Kijek. Jedyna akcja przeprowadzona przez jezierzyczan ma miejsce w 70. minucie – bliscy wtedy byli zdobycia honorowego gola, gdyż błąd przy łapaniu piłki popełnił Witold Korotki, który wcześniej zmienił bezrobotnego Marcina Czerniaka. Skończyło się jednak tylko na strachu. Parę chwil później pada następna bramka, tym razem autorstwa Kamila Tredera – popularny Baraka nie za często zdobywa bramki, a stwarzane sytuacje podbramkowe równie często nie wykorzystuje, dlatego też wszyscy wierzą, że w końcu się przełamie – gola zdobył po wyjściu na czystą pozycję sam na sam z bramkarzem rywali i po lekkim strzale obok niego. Podobnie jak u starszych juniorów, tak i u juniorów młodszych spełnia się powiedzenie „Od przybytku głowa nie boli” – wysokie prowadzenie nie zadowala miejscowych, dlatego też na bramkę Stali suną kolejne ataki. Dają one następne dwie bramki – hat-trick ustrzela Kołodziejski, a gwóźdź do trumny wbija Kijek. W sobotę trzynastka pechowa była dla jezierzyckiej Stali, która, mówiąc złośliwie, została przerobiona na żyletki. – Skąd oni byli na takim wysokim miejscu? – nie mógł nadziwić się fatalnej dyspozycji rywala Artur Smarzyński. W każdym bądź razie po ostatnim gwizdku nastąpiła ogromna eksplozja radości gospodarzy. Nie ma się czemu dziwić – Pogoń zdobyła komplet punktów we wszystkich spotkaniach, imponując przy tym grą w ofensywie oraz w defensywie. Z taką grą można śmiało myśleć o barażach do Makroregionu. Na koniec tych wszystkich emocji zespół odśpiewał trenerowi Kaufmannowi gromkie „Sto lat!”, ale z prawdziwą radością niech wstrzymają się do końca czerwca, kiedy to zakończy się sezon i okaże się, czy Pogoń jest wystarczająco silna na Makroregion. Bo wszystko zweryfikują barażowe spotkania, do których lęborczanie są na jak najlepszej drodze, aby je osiągnąć. A tymczasem pozostaje nam na razie krzyknąć: „Hej, Pogoń! Mamy lidera!”