9. kolejka IV ligi, 26 września 2020 r., godz. 14

Pogoń Lębork - Anioły Garczegorze 0:3 (0:2)
bramki: 0:1 Słumiński (‘17), 0:2 Choszcz (‘25), 0:3 Smolarek (‘80)

Pogoń: Młynarczykowski - Kozerkiewicz, Kostuch, Siłkowski, Kochanek, Dobek (‘57 Kwaśnik), Musuła, Miotk (‘58 Stenka), Atanacković, Iwański, Formela

Anioły: Mayer - B. Tomasiewicz (‘88 Fudala), Drzazgowski, Łapigrowski, Choszcz, Smolarek (‘90 Godula), F. Tomasiewicz, Wojda (‘85 Sidor), Staszczuk, Pawlik (’66 Syldatk), Słumiński (‘70 Narewski)

żółta kartka: Staszczuk (Anioły)
sędziowie: Bartłomiej Żmuda, Radosław Cyrson i Krzysztof Baumgard

Nie tak wyobrażali sobie lęborscy kibice mecz Pogoń - Anioły. W 9. kolejce Pogoń poniosła pierwszą porażkę u siebie.

Już w pierwszej akcji meczu Artur Formela i jego koledzy byli bliscy gola. Rajd prawą stroną wysokiego napastnika zakończył się dograniem wzdłuż linii do nadbiegających Pogonistów. Niestety nikt nie zdążył dotknąć piłki przed pustą bramką. Pierwszy gol dla Aniołów padł już w 17 minucie gry. Przez nieporozumienie w polu karnym Mateusz Słumiński bez najmniejszego problemu z bliska uderzył na 0:1. Niedługo później Młynarczykowski popisał się refleksem broniąc strzał Aniołów pod dwójkowej akcji. To była wyraźna lampka ostrzegawcza, że przeciwnik jest groźny. Potwierdziło się to już w 35 minucie gdy po akcji z autu Michał Choszcz strzela na 0:2.

Goście znani są z ambicji i woli walki i pokazali to dobitnie w Lęborku. Pogoń prowadziła atak pozycyjny, częściej była przy piłce i na połowie Aniołów. Nie przekuwało się to jednak na zdobyte bramki. W 52 minucie obok bramki główkował Atanacković. Trener Walkusz zdecydował na bardziej ofensywne ustawienie, do przodu poszedł więc z obrony Kostuch. Wygenerowało to kilka sytuacji bramkowych, lecz bez szczęśliwego finału.

Trzecia bramkę dla Aniołów strzelił po rzucie rożnym Grzegorz Smolarek. Był to smutny dzień przy Kusocińskiego.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Przyjechał do nas dziś zespół który chciał wygrać, byli bardzo zdeterminowani i myślę, że o dwie klasy pobili nas walecznością w tym spotkaniu. Kluczowym momentem dla tego meczu była stracona pierwsza bramka na 0:1, kiedy to my przez pierwsze 15 minut prowadzimy grę. Zespół Aniołów praktycznie nie mógł z wyjść połowy wyjść. Stworzyliśmy dwie sytuacje, szczególnie niewiele zabrakło Iwańskiemu by zamknął akcję Formeli. Tak naprawdę to powinna być bramka. Potem po jednym z wyjść goście mieli aut. Wrzucona piłka w pole karne, Kozerkiewicz ma piłkę na nodze by wybić i robi to tak niefortunnie, że Słumiński ją przejmuje i z pięciu metrów strzela. Potem Anioły się cofnęły, a my waliliśmy głową w mur. Próbowaliśmy robić akcje, graliśmy piłką, a goście stworzyli jeszcze z dwie groźne sytuacje. Gdyby Anioły strzelili 0:3 do przerwy to by krzywdy nie mieli. Później po fatalnym zachowaniu po stałym fragmencie gry goście podwyższają na 0:2. W drugiej połowie rzucamy wszystko na jedną kartę. Praktycznie nie schodzimy z połowy Aniołów. Nam ta piłka dzisiaj przeszkadzała, nie chciała wpaść do bramki. Dogodne sytuacje miał Kostuch, Formela, Atanancković czy Kwaśnik. Brakowało tej kropki nad i. Bardzo dobrze w bramce spisywał się też bramkarz Aniołów. Kolejną bramkę tracimy po stałym fragmencie gry, rzucie rożnym i o tym rozmawialiśmy sobie w szatni. Po tym na co uczulałem zespół to myśmy dostali trzy bramki. Porażka boli, tym bardziej że jest bardzo wysoka i na swoim boisku. Indywidualne błędy naszych zawodników zadecydowały, że jest 0:3. Co z tego że 80 procent czasu byliśmy przy piłce? Co z tego że waliliśmy głową w mur jak po naszej stronie jest zero, a goście wywożą stąd 3 punkty? Dodam, że po raz pierwszy jak prowadzę zespół Pogoni przegrałem z drużyną Aniołów a meczów tych było bodajże sześć. Do tej pory były to 2 remisy i 4 zwycięstwa. W tej chwili trzeba przełknąć porażkę. Myślę, że już nikt nie będzie pamiętaj że półtora roku temu wygrywając 2:0 z Aniołami przyczyniliśmy się do ich spadku do okręgówki. Teraz przyjechali po rewanż i osiągnęli to co chcieli. Wypada nam tylko pogratulować zwycięstwa. Teraz musimy skupić się na swoich problemach. Nasza kadra dziś nie była w pełni kompletna, nie wszyscy byli też do końca sprawni. Problemów zaczyna nam przybywać. 9 kolejek za nami, nie każdy z zawodników może trenować tyle ile powinni. Trzeba się pozbierać i walczyć dalej. Przed nami kolejne ciężkie mecze z czołówką i trzeba się sprężyć.

Tadeusz Wanat, trener Aniołów: - Bardzo trudny mecz zespołów, które są w czołówce ligowej, więc można powiedzieć że był to mecz na szczycie. Na pewno wynik bardzo nas cieszy, sama gra i postawa również, choć trzeba oddać Pogoni że postawiła nam trudne warunki i wcale to nie był mecz łatwy jak pokazuje wynik. My zagraliśmy po raz kolejny konsekwentnie, mądrze i skutecznie. Początek meczu, pierwsze 10 minut mieliśmy problemy, natomiast po pierwszej bramce udało nam się uporządkować naszą grę i wyraźnie wygrać.