17. kolejka IV ligi, 14 listopada 2020 r., godz. 13

Grom Nowy Staw – Pogoń Lębork 1:1 (0:0)
bramki: 0:1 Atanacković (’70), 1:1 Jagiełło (k.- ‘90+3)

Grom: Knut – Suchcicki (’64 Jaworski), Karwat (’67 Galeniewski), Włodarczyk, Danielak, Ziewiec, Kielar, Jagiełło, Karczewski, Michalski (’76 Misarko), Rapińczuk

Pogoń: Labuda – Okrój (’27 Stenka), Musuła, Kochanek, Kozerkiewicz, Dobek (’64 Atanacković), Siłkowski (’72 Choszcz), Kwaśnik (’27 Janowicz), Formela, Miotk, Kostuch

żółte kartki: Suchcicki, Karwat, Karczewski – Okrój, Choszcz, Kozerkiewicz, Kwaśnik

sędziowie: Michał Skrzypiński, Bartłomiej Liszek i Tomasz Michalski

Wyjazdowy punkt zdobyła drużyna Pogoni w ostatnim meczu jesieni. Do zwycięstwa było bardzo blisko. Po golu Atanackovicia Pogoń od 70 minuty prowadziła 1:0. Gospodarze za sprawą Mateusza Jagiełło wyrównali w doliczonym czasie gry po problematycznym karnym.

Pierwsza połowa minęła spokojnie. Nie minęło 30 minut gry, a trener Walkusz zarządził dwie zmiany. Plac gry opuścił mający żółtą kartkę Okrój oraz Kwaśnik. Za nich na boisko weszli Stenka i Janowicz. W 36 minucie Formela groźnie uderzył nad bramką Gromu. Gospodarze w pierwszych 45 minutach wywalczyli kilka rzutów wolnych z 18-25 metrów od bramki Labudy. Na szczęście niewiele z tych stałych fragmentów gry wynikło.

Kilka minut po zmianie stron groźnie obok bramki Gromu uderzył Kostuch. Z kolei Kozerkiewicz uratował bramkę Labudy w 55 minucie, wybijając piłkę przed linią bramkową. Kluczowe dla przebiegu gry było pojawienie się w 64 minucie na boisku Aleksandra Atanackovicia. Doświadczony ofensywny pomocnik kilka minut później wpisał się na listę strzelców. W zdobyciu bramki asystował mu Franek Stenka precyzyjnie dogrywając długą piłkę na głowę z prawej strony boiska. Grom – Pogoń 0:1!

Gol ożywił grę, gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Tuż przed końcem uderzenie z rzutu wolnego ładnie broni Labuda. W 90 minucie miało miejsce zderzenie naszego bramkarza z zawodnikiem Gromu. Sędzia wskazał na „wapno” wywołując tym samym gorące protesty naszego sztabu i zawodników. Co gorsza Patryk Labuda mimo pomocy medycznej długo nie podnosił się z murawy. Rezerwowego bramkarza w tym meczu nie było… W końcu oszołomiony, obolały stanął pomiędzy bramkami i musiał uznać wyższość Mateusza Jagiełło. Zaraz po tym sędzia zakończył przedłużone o wiele minut remisowe spotkanie. Było tak blisko do pełnej puli...