6. kolejka 3 ligi. 10 września 2016 godz. 17

Pogoń Lębork – Chemik Bydgoszcz 1:3 (1:2)
bramki: 0:1 Dawid Janicki (35), 0:2 Oleksandr Kostiuk (36), 1:2 Maciej Wardziński (39), 1:3 Szymon Maziarz (50)

Pogoń: Patryk Labuda – Stankiewicz (‘61 Nowakowski), Musuła, Michał Szałek, Kochanek – Wesserling – Wardziński – Madziąg (‘83 Drozdowski), Słowiński (‘61 Miszkiewicz), Kłos (‘46 D. Formela) – Wachowiak

Chemik: Laskowski – Jarzembowski, Raszka, Frasz, Michalski – Olszewski (kapitan, ‘85 Born), Rysiewski, Kostiuk, Kawałek (‘69 Kot), Maziarz, Janicki (‘77 Nowak)

żółte kartki: Musuła, Kochanek (Pogoń) – Janicki (Chemik)
sędziowie: Bzowski oraz Czarnecki, P. Grzywacz

Wysoką cenę za oddanie inicjatywy do przerwy i pasywną postawę w grze defensywnej zapłaciła Pogoń w meczu z beniaminkiem z Bydgoszczy. Zanim jeszcze goście otworzyli wynik kilka razy zagrozili bramce dobrze dysponowanego Labudy. Bezbramkowo było do 35 minuty, kiedy po wrzutce Dawid Janicki uderzył z powietrza przy słupku. Chwilę potem z dystansu przymierzył 23-letni Ukrainiec Oleksandr Kostiuk i było już 0-2. Cieszyliśmy się z kontaktowej bramki Macieja Wardzińskiego, ale nasza nadzieja na korzystny wynik prysnęła już w 50 minucie, kiedy Szymon Maziarz bardzo łatwo doszedł do pozycji strzeleckiej, a indywidualny popis przypieczętował kapitalnym, technicznym uderzeniem przy słupku. Po tym golu obraz gry uległ zmianie, bo Pogoń próbowała odrabiać straty, ale kontrolowana defensywa Chemika nie pozwoliła na wiele. W trzecim z czterech spotkań u siebie Pogoń straciła trzy gole. W kolejnych meczach nie będzie o nie łatwiej, ale wierzymy, że jest to możliwe.

Niedosyt po meczu sprzed tygodnia ze Świtem, kiedy do zgarnięcia kompletu punktów zabrakło nieco doświadczenia i sekund, miał być wynagrodzony w spotkaniu z Chemikiem. Na to liczyliśmy mając jednak na uwadze, że bydgoszczanie na wyjazdach ograli wcześniej Kalisz i Leśnika. Zadanie mogło być o tyle utrudnione, że uraz mięśnia wyeliminował ważną postać w ofensywie, jaką jest Patryk Pytlak. Chorujący w tygodniu młodzieżowiec Jakub Tobiaski nie znalazł miejsca w kadrze meczowej. Dwa mecze przymusowej pauzy za czerwoną kartkę czekają Mateusza Sychowskiego. Absencje jednych są jednak szansą dla innych zawodników. I tak po przemeblowaniu pierwszej jedenastki na prawej stronie defensywy zaczął Mateusz Stankiewicz a do środka pola w rolę defensywnego pomocnika miał wcielić się Mateusz Wesserling. Po raz pierwszy w tym sezonie spotkanie od początku rozpoczął młodzieżowiec Mateusz Madziąg. W kadrze meczowej znaleźli się Krzysztof Skibicki i Jakub Nowakowski.

Już pierwsze minuty mogły niepokoić, bo goście szybko zaczęli przedostawać się w pole karne Pogoni. Po wolnym spod bocznej linii środkowy obrońca gości Frasz przeskoczył Madziąga i uderzył głową, ale dobrze ustawiony Labuda odbił piłkę na linii bramkowej. Goście dosyć swobodnie rozgrywali swoje akcje, dominując w środku pola. Do tego kolejne stałe fragmenty po których serca kibiców kilkukrotnie mocniej zabiły.

W 35 minucie mający bardzo dużo swobody w środku pola kapitan Paweł Olszewski wypatrzył w polu karnym Dawida Janickiego i wysokim lobem posłał mu piłkę w pole karne. Mimo obecności w pobliżu kapitana Wojciecha Musuły i nieco dalej Michała Szałka, żaden z nich nie przeciął podania, a Janicki niezbyt mocno, ale precyzyjnie uderzył z woleja przy dalszym słupku.

Kilkadziesiąt sekund później goście zadali drugi cios. Piłkę miała Pogoń. Słowiński przerzucił ją na drugą stronę boiska do Wardzińskiego, ale ten głową musiał ratować ją przed wyjściem na aut. Nie zdążył jednak już jej dotknąć drugi raz i to był prezent dla gości. Zawiązali akcję na skrzydle. Wardziński wślizgiem nie zatrzymał lewego obrońcy Michalskiego a na dośrodkowanie pozwolił Stankiewicz. Podanie jednak nie miało wyraźnego adresata. Adrian Kochanek strącił ją głową, ale padła łupem Kostiuka. Z zablokowaniem uderzenia nie zdążył Słowiński i piłka uderzona z ponad 20 metrów wpadła przy słupku.

Bydgoszczanie mieli jeszcze okazję na trzeciego gola, ale po dośrodkowaniu Kostiuk ładnym „szczupakiem” nie zdołał pokonać z bliska Labudy.

To był nokaut, po którym Pogoń szybko wstała, bo już w 39 minucie po akcji skrzydłem i zagraniu przed pole karne Wachowiak wycofał do Madziąga a ten najpierw zamarkował uderzenie, po czym minął dwóch zawodników i znalazł lukę, przez którą przeszła piłka. Młodzieżowiec w bramce gości popisał się ładną paradą, ale odbił piłkę tak, że będący we właściwym miejscu i czasie Wardziński dołożył nogę. Było już tylko 1-2.

W przerwie zmiana w Pogoni – skrzydłowego Kłosa zmienił Formela. Wśród gości bez zmian.

O ile przy jednobramkowym prowadzeniu przyjezdnych mieliśmy jeszcze nadzieje na punkty, tak w 50 minucie nasze nastroje były już dużo gorsze a szanse na korzystny wynik dużo spadły. Goście spokojnie rozegrali akcję w środku pola, po czym Olszewski zagrał wzdłuż bocznej linii. Zagrania nie zablokował Kochanek, piłka minęła Wesserlinga i trafiła do Szymona Maziarza. Maziarz balansem ciała zwiódł Szałka, wbiegł przed wracającego Wesserlinga i z 16 metrów przymierzył w okienko. Utracie trzeciej bramki nie zapobiegł Labuda, mimo że był dobrze ustawiony i zrobił co mógł. Ten strzał był nie do obrony.

Przyjezdni ustawili sobie wynik i spokojnie mogli cofnąć się i go bronić, bo akcje Pogoni, mimo wielu dośrodkowań czy to z gry czy ze stałych fragmentów nie przyniosły większego zagrożenia już do końca meczu.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas zespół grający bardzo dobrze mecze wyjazdowe. My zagraliśmy fatalnie. Bardzo słabo w pierwszej połowie, nie było widać tej agresywności z naszej strony. Powiem tak: Chemik chciał, a my udawaliśmy że chcemy i to musiało nas tyle kosztować ile kosztowało. Dobrze, że do przerwy udało nam się zdobyć chociaż bramkę kontaktową. W drugiej połowie chcieliśmy odrobić straty, no ale niestety. Dosyć przypadkowa bramka po kontrze i mamy 1:3. Później do końca praktycznie tylko prowadziliśmy grę, szukaliśmy sytuacji bramkowych, ale nie udało nam się zdziałać zbyt wiele. Aż nadto był widoczny dziś brak Patryka Pylaka, który był we wcześniejszych meczach motorem napędowym akcji ofensywnych. Również Tobiaski który chorował cały tydzień, też go zabrakło w defensywie. Mieliśmy duży bałagan w środku pola, szczególnie w pierwszej połowie. Niektórzy chyba zapomnieli, że III liga to jest przede wszystkim walka, a do niej trzeba piłkarsko dołożyć coś i wtedy jest szansa na punkty. Dziś wygrał zespół który bardziej tego chciał. My musimy pracować dalej, musimy ciułać te punkty tym bardziej, że tydzień temu uciekły nam 2 punkty ze Świtem w doliczonym czasie. Jeżeli zawodnicy wrócą do tej świadomości, że tylko walką, determinacją, pełnym zaangażowaniem można te punkty zdobywać to będziemy to robić. Dziękuję kibicom, którzy przyszli dziś licznie na mecz. Spotkanie było ciekawe, padły cztery bramki. Szkoda, że tylko jedna dla nas. Chcemy grać do przodu, ofensywnie, zdobywać bramki, tworzyć fajne widowiska dla naszych kibiców.

Piotr Gruszka, trener Chemika: - Bardzo dobrze rozpoczęliśmy dzisiejszy mecz. Jeszcze przy stanie 0:0 stworzyliśmy dwie lub trzy groźne sytuacje. Cieszę się z tego co jest, jestem dziś naprawdę zadowolony z naszej gry i 3 punktów.