IV kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 28.08.2006r., godz 14:00

Iskra Dretyń – Pogoń Lębork 2-1 (1-0)


1-0 D. Mazurek (8), 1-1 Konkel (47), 2-1 K. Mazurek (53 k.)

Iskra: Kierzk – Przybylski, Baryluk, Goman, P. Mazurek, Bąk (85 Brunke), R. Dorawa, D. Mazurek, Jankowski (86 Jastrzębski), K. Mazurek (55 Mayer), Ł. Mazurek (88 Gnat)

POGOŃ: Sęktas – Kozakiewicz, Bomba, Malek, Walkusz, Konkel (73 Leyk), E. Iwosa, Kaufmann, Kołodziejski, Kijek, Czaja (84 Bojarski)

Pełni optymizmu i nadziei czekaliśmy na niedzielny mecz IV kolejki Słupskiej Klasy Okręgowej. Reprezentacja naszego miasta wyjechała do Dretynia by zmierzyć się z miejscową Iskrą. Drużyna ta jest beniaminkiem w tegorocznych rozgrywkach co zaostrzało apetyt na zwycięstwo i oczekiwane trzy punkty. Szokiem dla przyjezdnych był -wołający o pomstę do nieba-stan murawy. Geodeci z Politechniki Gdańskiej mogliby przyjeżdżać do Dretynia na praktyki i robić swoje pierwsze w życiu mapy topograficzne. Wydawało się, że różnica pomiędzy dwoma skrajnymi biegunami dochodzi nawet do pół metra. Daleki jestem jednak od oskarżania boisk za końcowe wyniki meczów, bo drużyny grają w takich samych warunkach...

Pierwsza połowa meczu rozpoczęła się nieciekawie dla naszej drużyny: nieśmiałe próby wyjścia poza własną połowę i zdecydowane ataki gospodarzy. Jedenastka z Miasta Lwa nie miała pomysłu na grę na takich warunkach, co zakończyło się stratą bramki. Iskra po prostu rozklepała naszą obronę i D. Mazurek z łatwością wsadził piłkę do bramki już w 8 minucie. To wiadro zimnej wody na głowę nie obudziło naszych piłkarzy. Taktyka przyjęta przez trenera, by grać górną piłką nie przynosiła rezultatów, gdyż środkowi Iskry z łatwością zbierali większość piłek i rozpoczynali akcje swojego zespołu. Dopiero po jakichś 25 minutach Pogoń zagroziła bramce rywali. Silna wrzutka z prawej strony i piłkę prawie przeciąłby Kaufmann. Do końca pierwszej połowy były co jakiś czas rwane ataki, ale to Iskra przeważała na boisku pod każdym względem. Przeciwnicy łapali nas często na spalone, ale niestety wiele decyzji arbitra było błędnych. Trójka sędziowska chyba ma kłopoty z interpretacją, tego czy nieruszający się piłkarz bierze udział w akcji czy nie...

Przybyli kibice na pewno mieli nadzieje, że trener zmieni niesprawdzającą się taktykę w przerwie meczu. Niestety nic takiego się raczej nie wydarzyło, gdyż z ławki w trakcie drugiej połowy dobiegały identyczne podpowiedzi. Ale nasza drużyna miała szczęście, bo na początku drugiego otwarcia zdobyliśmy rzut rożny. Po wrzutce Łukasza Kołodziejskiego na bliższy słupek piłkę do bramki skierował Piotr Konkel. Po 47 minutach mieliśmy 1:1. W sercach pojawiła się nadzieja, a nawet wola walki. Niestety nie trwało to długo. Na nasz jeden atak, Iskry przypadały trzy. Zespół ratowały dobre interwencje Sęktasa. W 53 minucie szczęście się jednak skończyło. Gracz Dretynia zagrał z lewej strony silną piłkę po ziemi. W przecięciu piłki przeszkodziło aż dwóm naszym graczom stan boiska. Futbolówka dwa razy podskoczyła na kępach i dopadł do niej gracz gospodarzy. Sęktas interweniował powodując rzut karny, którego pewnie na bramkę zamienił K.Mazurek. Lęborczanie próbowali odwrócić wynik spotkania. W 70 minucie silnym strzałem na bramkę popisał się Iwosa. Piłka o parę centymetrów minęła słupek bramki. Później jeszcze Adam Czaja oddał strzał głową po wrzutce z prawej strony, ale bramkarz złapał piłkę. Pod koniec meczu rozpadał się silny deszcz i zaczęło się wyczekiwanie na końcowy gwizdek arbitra.

Piłkarze mokrzy, zmęczeni i brudni (szatnie składające się z baraków, kontenerów nie miały pryszniców) wracali do domu z zerowym dorobkiem punktowym...