X. kolejka SKO juniorów starszych – 28 października 2006 r.
Żaki ’98 Ustka – Pogoń Lębork 2:2 (2:1)

Bramki: 8’, 43’ – samobójcza 1’, Grzybiński 75’ 

Sędziował: Sofiński jako główny oraz Sass

Pogoń: Lis 3 – Gniba 3, Buczkowski 3, Grzenkowicz 3, Joniec 3 – Stawikowski 3, Myszkowski 3, Bojarski 3, Bugaj 3 (70’ Michta 3) – Grzybiński 4, Szostak 3

    Na mecz z liderem specjalnie nikogo mobilizować nie trzeba. Żaki to tegoroczny spadkowicz z Makroregionu, toteż w ich grze można było zobaczyć wiele elementów, które umożliwiają grę w wojewódzkiej elicie. Młode Lwy pojechały jednak powalczyć o zwycięstwo i od początku pokazały, że nie czują żadnego respektu przed przeciwnikiem.
    Już pierwsza akcja meczu zakończyła się bramką – w 1. minucie rzut rożny wykonywał Mateusz Grzybiński, po dośrodkowaniu którego obrońca gospodarzy na tyle niefortunnie uderzył piłkę, że skierował ją głową do własnej bramki. Swoją drogą ten „swojak”  był niezwykle efektownym golem. Gospodarze nie załamani takim obrotem wydarzeń szybko wzięli się za odrabianie strat i już w 8. minucie udało im się wyrównać, wieńcząc składną akcję rozpoczętą na prawym skrzydle. Mecz na dobre się jeszcze nie rozkręcił, a już się zaczął na nowo. Chwilę po wyrównaniu gra zaostrzyła się, mają miejsca ostre wejścia, na które sędzia pobłażliwie pozwalał. Miejscowi przejęli inicjatywę i pod koniec pierwszej połowy zdobyli bramkę, wyprowadzającą ich na prowadzenie – znowu akcja prawą stroną, dośrodkowanie, błąd Damiana Lisa w ocenie lotu piłki i napastnik gospodarzy wpakował futbolówkę do pustej bramki. Przed przerwą mógł wyrównać jeszcze Grzybiński, lecz zaplątał się w swojej akcji wespół z Marcinem Bugajem i do przerwy to gospodarze schodzili z jednobramowym prowadzeniem.
    Początek drugiej części spotkania stoi pod znakiem jeszcze brutalniejszej gry niż miało to miejsce w pierwszych 45 minutach meczu. Podopiecznym Rafała Bartoszka gra powoli zaczęła się układać, lecz nie miało to przełożenia na wynik zawodów. Obydwie ekipy zaczęły skupiać się bardziej na swoich nogach niż na piłce (ostre faule na Buczkowskim i Grzybińskim, ustczanie również cali z tego meczu nie wyszli) i co gorsza ani jedni, ani drudzy nie pozostawali sobie dłużni. Może jeszcze gorszy był fakt, że arbiter spotkania w całym meczu ograniczył się tylko do dwóch napomnień. Około 70. minuty gra zaczęła się uspokajać, a zawodnicy jakby przypomnieli sobie, że ich celem jest piłka i umieszczenie jej w bramce przeciwnika. Wtedy też zaczęli dokazywać Grzegorz Bojarski i Michał Stawikowski – na przeszkodzie stawała jednak albo nieskuteczność, albo dobrze dysponowany bramkarz gospodarzy. W końcu lęborczanom udaje się wyrównać – wprowadzony pięć minut wcześniej na pole gry Grzegorz Michta wypatruje przed polem karnym Grzybińskiego, zagrywa do niego prostopadle piłkę, a w polu karnym „Grzybek” nie daje szans golkiperowi Żaków, ustalając wynik spotkania. Remis utrzymał się do końca, choć serca mocniej zabiły pogonistom pod sam koniec gry, kiedy to napastnik miejscowych z bliskiej odległości nie trafił w światło bramki.
    Drugi remis z kolei z kolejnym silnym rywalem ujmy nie przynosi, lecz jeśli po cichu planuje się atak na Makroregion, nie można pozwalać sobie na tak częste gubienie punktów. A apetyt wzrasta w miarę jedzenia – w następną sobotę do Lęborka przyjeżdża Stal Jezierzyce i będzie to ostatni mecz Młodych Lwów z rywalem z góry tabeli. Zapowiada się kolejna duża porcja emocji.