14 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 27 marca 2010, godz. 16

Pogoń Lębork - Sparta Sycewice 1:0 (0:0)
1:0 Mateusz STANKIEWICZ (51)

Pogoń: Skrzypczak – Błaszkowski, Jasiński, Smolarek, Kołucki – Stankiewicz (76 Kijek), Iwosa, Witkowski (86 Malek), Żuchowski – Chmielewski (79 Mielewczyk), Gaffke

Sparta: Strzelecki, Jęcek, M.Wasiak, Stasiak (72 Janczukowicz), Krzyżaniak (64 Kozieł), Ogórek, Chałubiński, Sitarczyk, R.Wasiak, Białek, Nitsche (79 Głębocki)

Żółte kartki: Błaszkowski – Janczukowicz, Sitarczyk

Sędziowie: Krzysztof Gałek oraz Jan Lewicz, Grzegorz Grunau

„W marcu, jak w garncu” - brzmi popularne, ludowe porzekadło. Na własnej skórze przekonali się o tym kibice, a przede wszystkim zawodnicy Pogoni i ich goście z Sycewic. Po słonecznym, ciepłym piątku w sobotę nastąpił całkowity zwrot i obie drużyny zmagały się nie tylko ze sobą, ale i z porywistym wiatrem i zacinającym deszczem. Wszystkie te niedogodności wynagrodzili sobie i kibicom, którzy przez cały mecz nie ustawali w gorącym dopingu i zaprezentowali ciekawą oprawę spotkania, gospodarze, którzy na inaugurację rundy rewanżowej sięgnęli po trzy punkty, a gola na wagę zwycięstwa strzelił tuż po przerwie Mateusz Stankiewicz w dosyć kuriozalnych okolicznościach.

Pogoń rozpoczęła mecz w takim samym składzie personalnym, jak ostatni mecz kontrolny z GKS Luzino, a więc z trzema pozyskanymi przed rundą zawodnikami, do każdej formacji po jednej nowej twarzy. Obecność w wyjściowym składzie napastnika Patrycjusza Gaffke sprawiła, że trener Roman Rubaj porzucił ustawienie z pięcioma pomocnikami i osamotnionym z przodu Łukaszem Chmielewskim na rzecz klasycznego 4-4-2. Ma to być antidotum na skromny dorobek bramkowy. Póki co, chyba jeszcze musimy poczekać na strzelecki festiwal pogonistów… Ale po kolei.

Spokojny początek nieco uśpił gospodarzy i w 8 minucie po stracie Eliasza Iwosy przed polem karnym Sparty, wyszli oni z szybkim kontratakiem, piłka trafiła na prawą stronę, ale dośrodkowanie padło łupem bramkarza. W 13 minucie lewy obrońca Andrzej Kołucki po raz pierwszy spróbował swych sił w ofensywie, kiedy zbiegł z piłką do środka i uderzył tuż obok słupka. Dwie minuty później Daniel Błaszkowski faulował na połowie gości i jako jedyny z gospodarzy, jak się później okazało, otrzymał żółtą kartkę. W następnych minutach Pogoń, przede wszystkim za sprawą pomocników Iwosy i Krzysztofa Witkowskiego opanowała środek pola. Jeszcze jesienią w środku grało trzech zawodników, ale teraz nie było widać tego ubytku. Właśnie Witkowski w 25 minucie zdecydował się na uderzenie z 20 metrów, sprawiając nieco kłopotów Gracjanowi Strzeleckiemu, który odbił piłkę na rzut rożny. Przy dośrodkowaniu bramkarz Sparty potknął się, ale nie przyniosło to negatywnych skutków. W 32 minucie Kołucki ponownie strzelił z dystansu, tym razem nad poprzeczką. Po okresie przewagi Pogoni do głosu doszli przyjezdni. W 34 minucie Błaszkowski ofiarną interwencją zablokował strzał, za chwilę równie ofiarnie przyjął „na ciało” mocne uderzenie Oskar Jasiński. Po rzucie rożnym groźne uderzenie jednego z sycewiczan poszybowało niewiele nad bramką. Cztery minuty później źle wprowadził piłkę do gry Grzegorz Smolarek i Witkowski musiał ratować sytuację faulem. Wrzuconą w pole karne piłkę obrońca wybił pod nogi Daniela Sitarczyka, ale jego uderzenie pewnie złapał Skrzypczak. Minutę przed przerwą Patryk Gaffke stracił w łatwy sposób futbolówkę w środku pola i teraz z kolei Smolarek przechwycił prostopadłe podanie i zapobiegł nieszczęściu.

Tuż po przerwie Iwosa dał sygnał do ataku, próbując strzałem lewą nogą zza pola karnego zaskoczyć broniącego na raty Strzeleckiego. Wreszcie nadeszła przełomowa 51 minuta. Rzut wolny z wysokości ławki rezerwowych Pogoni egzekwował Mateusz Stankiewicz. Piłka dośrodkowana w pole karne zmierzała w kierunku dlaszego słupka i przy biernej postawie golkipera gości, niespodziewanie dla samego Stankiewicza wpadła do siatki. Minimalne ale cenne prowadzenie nie skłoniło lęborczan do huraganowych ataków, bo wystarczyło, że wiatr już swoje robił. Czekali oni teraz na ruch ze strony przyjezdnych, nieco oddając inicjatywę. W 57 minucie lewą stroną przedarł się Adam Żuchowski, ale Witkowskiemu zabrakło niewiele, żeby zamknąć głową to podanie. Podobna sytuacja miała miejsce cztery minuty później, kiedy Łukasz Chmielewski posłał piłkę wzdłuż bramki, a tym razem nie zdążył Stankiewicz. W drugiej połowie swoją obecnością zaszczycił burmistrz Włodzimierz Klata. W 71 minucie nie wyszło dośrodkowanie Witkowskiemu po faulu przed polem karnym na Żuchowskim. W 76 minucie Witkowski z sytuacyjnej piłki nie trafił w bramkę. Osiem minut przed końcem przypomniał o sobie autor siedmiu goli dla Sparty Sitarczyk, ładnie przyjmując piłkę, ogrywając obrońcę i uderzając obok słupka. Gdyby piłka zmierzała w światło bramki, mógł być remis. W końcówce żaden z partnerów nie zamknął dobrego podania Żuchowskiego.

Dwugłos trenerski:

Paweł Sławski, Sparta: Byliśmy nastawieni na zdecydowaną walkę, mogę tylko pochwalić moich zawodników. Wiedzieliśmy, że Pogoń będzie grać techniczną piłkę, lubimy grać z takimi zespołami. Wynik remisowy byłby sprawiedliwy. Gratuluję zawodnikom Pogoni zwycięstwa i życzę awansu do IV ligi.

Roman Rubaj, Pogoń:  Najważniejsze są trzy punkty. Jeśli chodzi o poziom spotkania, podzieliłbym je na dwie połowy. Z I połowy jestem w jakimś stopniu usatysfakcjonowany, chociaż nie było bramek, zespół próbował i chwale ich za to. Sparta ograniczała się do obrony, raz czy dwa strzelając po rożnych. W II połowie, po strzeleniu gola trochę się pogubiliśmy, dopasowaliśmy się do przeciwnika, Sparta dwa razy zaatakowała. Końcówka niepotrzebnie była nerwowa. To był pierwszy mecz, wiem, na jakim etapie jesteśmy. Musimy teraz grać jak najwięcej, bo był rwany okres przygotowawczy. Brakowało nam trochę konsekwencji, koncentracji ale były przebłyski dobrej gry. Od Patryka Gaffke na razie więcej nie mogę wymagać, ma 18 lat. Pozytywnie oceniam jego występ, był ruchliwy. Adam Żuchowski słabo zagrał w I połowie, chcę go widzieć na poziomie z II połowy, kiedy zagrał bardzo dobrze. Grzegorz Smolarek wkomponował się najszybciej , choć nie uniknął kilku błędów. Tworzył pewną parę obrońców z Jasińskim.

Indywidualne oceny zawodników:

  • Michał Skrzypczak – zachował czyste konto i to jest najważniejsze, prawie nie miał trudnych, czysto bramkarskich interwencji, kilka razy asekurował dalekim wybiegiem obrońców, kilka razy wyręczyli go obrońcy. Jeden błąd przy wyjściu.

  • Daniel Błaszkowski – lubi brać udział w akcjach ofensywnych, ale akurat w tym meczu nie pokazał tych walorów, ukarany żółtą kartką

  • Oskar Jasiński – dyrygował kolegami, sam też bez większych zastrzeżeń, asekurował nowego partnera ze środka obrony

  • Grzegorz Smolarek – nieco stremowany ponownym debiutem po latach, tym razem na środku obrony, zdarzało mu się źle wprowadzić piłkę i musiał ratować się faulem, czas działa na jego korzyść

  • Andrzej Kołucki – jeden z najlepszych na murawie, do swoich podstawowych obowiązków w defensywie dołożył jeszcze kilka indywidualnych akcji w środku pola, zakończonych strzałami

  • Mateusz Stankiewicz – charakteryzują go indywidualne dryblingi, których próbował także w tym meczu, chociaż nie był to jego najlepszy mecz, kilka razy przeciwnicy nie mogąc go zatrzymać, uciekali się do fauli, autor niespodziewanego gola

  • Eliasz Iwosa – zdominował razem z Witkowskim środek pola w I połowie, dobrze się uzupełniali, asekurowali kolegów

  • Krzysztof Witkowski – podobne oceny jak przy Iwosie, wydaję się, że służy im system z dwoma zawodnikami w środku, próbował strzałów i wykonywał czasami rzuty wolne, choć jedno i drugie nie wychodziło mu, opadł nieco z sił po przerwie

  • Adam Żuchowski – zagrał a na lewej pomocy, ale w I połowie to jego kolega lewej strony obrony stwarzał większe zagrożenie, bo Żuchowski przekładał piłkę na prawą nogę i trochę bez pomysłu wrzucał w pole karne. Znacznie lepszy występ po przerwie, kiedy zmienił sposób gry, zaczął dryblować i przeciwnicy mieli duże kłopoty z zatrzymaniem go, kilka udanych dośrodkowań

  • Łukasz Chmielewski – najlepszy strzelec Pogoni jesienią, dostał teraz partnera do ataku, wracał czasami po piłkę i pomagał w rozegraniu, w I połowie nie przyniosły korzyści jego stałe fragmenty

  • Patrycjusz Gaffke - biegał, walczył, ale nie stwarzał zagrożenia, potrzebuje czasu

Grali jeszcze: Kijek, Malek i Mielewczyk – bez szczególnych wyróżnień