31 kolejka IV ligi Pomorskiej R-GOL.com, 7 czerwca maja 2014r., godz. 17

Pogoń Lębork - Powiśle Dzierzgoń 2:0 (1:0)
bramki: 1:0 Ilanz (‘9 k.-), 2:0 Ilanz (’90)

Pogoń: Patryk Labuda – Wesserling, Łapigrowski, Musuła, B. Żmudzki – Morawski (‘90+1 Miszkiewicz), Janowicz (‘59 Bach), Sychowski (‘77 Waczkowski) – Stankiewicz (‘65 Naczk), Ilanz, Byczkowski

Powiśle: Kowalski - Chyła, Zieliński, Augustynowicz, Mioduński, Chwesiuk, Orłowski (‘46 Czahuk), Wierzba, Gajewski, Drzyzga, Wiercioch

Żółte kartki: Morawski, Sychowski, P. Łapigrowski - Orłowski, Mioduński, Drzyzga
Czerwona kartka: Sebastian Zieliński (‘8)

Nawet, jeśli mające w tabeli dosyć komfortową sytuację Powiśle przyjechało do Lęborka z pozytywnym planem na grę, to w 8 minucie plan taktyczny gości musiał zostać zrewidowany. Akcja ratunkowa obrońcy Sebastiana Zielińskiego, który obronił ręką uderzenie na bramkę Sylwestra Ilanza, czerwona kartka i zamieniony na gola karny ustawił scenariusz na następne minuty. Grająca w przewadze Pogoń ruszyła do ataku, chcąc jak najszybciej definitywnie przesądzić swoje zwycięstwo. Gra toczyła się głównie na połowie gości, ale do przerwy wystarczyło umiejętne przesuwanie w obronie, żeby ataki Pogoni kończyły się najczęściej przed polem karnym lub uderzenia z dystansu mijały bramkę. Po przerwie Pogoń zaatakowała jeszcze mocniej, stworzyła wiele sytuacji, także tych, po których widzieliśmy już piłkę w bramce. Przy minimalnym prowadzeniu goście w nerwowej końcówce próbowali jeszcze odrobić straty i dopiero w 90 minucie techniczne uderzenie Ilanza z wolnego przesądziło o trzech zasłużonych punktach dla naszej drużyny. Dla snajpera Pogoni to było 33 trafienie w sezonie, dzięki czemu zrównał się z drugim Łukaszem Stasiakiem, napastnikiem Gryfa Słupsk. Piętnaste w ogóle i trzecie z kolei zwycięstwo awansowało Pogoń na 9 miejsce. W środku tabeli panuje duży ścisk i na trzy kolejki do końca może jeszcze dojść do dużych przetasowań.

Do meczu z mającym 5 punktów więcej Powiślem Pogoń przystąpiła z jasnym zamiarem zdobycia trzech punktów i zmniejszenia straty do tej drużyny. Trener Sobiesław Przybylski delegował do gry skład ze zwycięskiego meczu z Amatorem w Kiełpinie.

Po spokojnym początku i wzajemnym „badaniu” bramkową akcję Pogoni zapoczątkował będący w wysokiej formie lewoskrzydłowy Arkadiusz Byczkowski. Rozpędził się z piłką, złamał akcję do środka i zagrał za plecy obrońców do Ilanza. Napastnik Pogoni wyszedł „sam na sam” z Kowalskim, który mijany nabił mu piłkę i wydawało się, że ta opuści końcową linię. Ilanz jednak zdążył i uderzył z najbliższej odległości. Obrońca Powiśla Sebastian Zieliński leżąc już na linii bramkowej obronił to uderzenie ręką. Sędzia nie miał innego wyjścia, jak ukarać go czerwoną kartką i zarządzić rzut karny, pewnie wykorzystany przez Ilanza. Od 9 minuty Pogoń prowadziła i grała w przewadze.

Goście cofnęli się całą drużyną przed własne pole karne. Gra toczyła się przez większość czasu na połowie Powiśla. W 12 minucie w ofensywnej akcji pokazał się grający na prawej stronie obrony Wesserling. Otrzymał podanie tuż przed polem karnym od Morawskiego, wbiegł w „16”, markując uderzenie prawą nogą przełożył na lewą i wymierzył po ziemi w kierunku dalszego słupka. Bramkarz Powiśla wyciągnął się jak długi końcówkami palców broniąc zmierzającą do bramki piłkę. Wesserling otrzymał burzę zasłużonych braw za efektowną, indywidualną akcję. Pogoń ponawiała swoje ataki, ale w decydujących momentach nie potrafiła przekuć przewagi na okazje bramkowe. Trzeba też oddać gościom, że nie bronili się w jakiś rozpaczliwy sposób, ale umiejętnie przesuwali się i asekurowali, nie dopuszczając w większości sytuacji do poważnego zagrożenia. W 25 minucie pierwszą żółtą kartką w meczu został ukarany Orłowski z Powiśla. W 28 minucie jeden z nielicznych wypadów gości zakończył się minimalnie niecelnym uderzeniem. Pogoń odpowiedziała kontrą już minutę później, ale nawet mając liczebną przewagę 5 na 3, najpierw do boku został wyrzucony Stankiewicz a następnie Morawski nie potrafił dokładnie podać do Ilanza, czym naraził się na pomruk niezadowolenia kolegów i kibiców. W 33 minucie wspaniałą indywidualną akcją popisał się Byczkowski. Dryblując nabrał szybkości i zakończył mocnym uderzeniem zza pola karnego. Piłka otarła się o poprzeczkę. Burza zasłużonych braw dla skrzydłowego Pogoni była całkiem uzasadniona. Po tym okresie przewagi, nie zdyskontowanym jednak drugim golem, Pogoń zwolniła oddając inicjatywę. W 34 minucie Morawski musiał ratować się taktycznym faulem, za co został ukarany jako pierwszy Pogonista żółtą kartką, wykluczającą go z meczu w Sztumie. Chwilę potem uderzenie z dystansu próbowali Byczkowski i Wesserling, ale obie próby były niecelne.

W przerwie jedna zmiana u gości. Ukaranego żółtą kartką Orłowskiego zastąpił Czahuk. Trener Przybylski jeszcze wstrzymał się ze zmianami. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Pogoń mogła podwyższyć prowadzenie. Z prawego skrzydła Stankiewicz dośrodkował idealnie na pierwszy słupek do Bartosza Żmudzkiego. Kapitan Pogoni nawet nie oderwał się od ziemi. Przymierzył głową trafiając z bliska w poprzeczkę. W 48 minucie sędzia była łaskawy dla jednego z gości, który uciekł się do taktycznego faulu.

Pogoń była nadal w uderzeniu. Najpierw kontra, w której Ilanz zagrał ze środka do boku do Stankiewicza, ale ten będąc już w polu karnym wdał się czytelny drybling i obrońca zażegnał niebezpieczeństwo. W kolejnej akcji Ilanz zbiegł do bocznej linii skąd dośrodkował za wysoko, żeby któryś z kolegów miał szansę zamknąć podanie. W 54 minucie miała miejsce sytuacją z gatunku stuprocentowych. Ilanz ograł obrońcę do końcowej linii i wycofał do Sychowskiego. Przed tygodniem w Kiełpinie pomocnik Pogoni w wydawałoby się trudniejszej sytuacji wiedział, jak skutecznie zakończyć sytuację. Wczoraj zdecydował się na techniczne, niezbyt mocne uderzenie wewnętrzną częścią stopy i bramkarz gości popisał się refleksem na linii. W 61 minucie Sychowski powinien mieć na koncie drugie trafienie. Tym razem obrońcy nie upilnowali Byczkowskiego w polu karnym. Ponowne wycofanie spod końcowej linii, tym razem na pierwszy słupek, ale Sychowski znowu zapracował na wysoka notę dla bramkarza gości. W 68 minucie Byczkowski najpierw efektownym, aczkolwiek zbyt optymistycznym zwodem wypuścił sobie piłkę, ale nie dał za wygraną i w tej samej akcji odebrał piłkę i zagrał wzdłuż bramki. Zabrakło zamknięcia. Przy indolencji strzeleckiej Pogoni nie mający już nic do stracenia goście rzucili wszystko na jedną kartę. W 73 minucie Pogoń trzy razy faulowała, nie mogąc przerwać natarcia rywali. Uderzenie z wolnego minimalnie minęło słupek przyprawiając nas o trwogę. W 78 minucie szybka akcja Pogoni. Piłkę nieco z boku otrzymał niepilnowany Ilanz i uderzył technicznie na dalszy słupek. Piłka trafiła w niego i wyszła w pole. W 83 minucie Byczkowski przymierzył z wolnego, ale ofiarną interwencję Kowalski przypłacił bolesnym uderzeniem w słupek. 

Po nerwowej końcówce, której można było uniknąć, gdyby Pogoń miała lepiej ustawione celowniki, wreszcie Ilanz, jak na czołowego ligowego snajpera, ustalił wynik. W ofensywnym wejściu, kiedy minął już obrońcę i miał otwartą drogę w pole karne, pokazał się Bartosz Żmudzki. Do wolnego podszedł Ilanz i posłał półgórny, techniczny strzał, z dokręcającą się do bramki piłką. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową, lądując w rękach bezradnego bramkarza. Bramka była takiej urody, że spodobała się nie tylko kibicom, ale i samemu strzelcowi.