25 kolejka IV ligi, 25 kwietnia 2015 godz. 18

Pogoń Lębork - Jaguar Gdańsk 1:1 (0:0)
bramki: 0:1 Błażej Wenta (66), 1:1 Wojciech Musuła (76 – karny)

Pogoń: Katzor – Wesserling, Pietrzyk (74 Musuła), Kochanek, Skibicki (80 Janowicz) – Byczkowski, Morawski (61 Haraszczuk), Miszkiewicz, Kłos (80 M. Rekowski) – Sychowski – Ilanz
Trener: Waldemar Walkusz

Jaguar: Skrypoczka – J. Sobczyk (83, nr 23?), Lewandowski, Prusaczyk, Dębek – Kowalkowski (46 Ogrodowicz), J. Kuźniarski, Wenta, Dałek (59 Słaby), Kinas, Rybiałek (59 Ćwiek)
Trener: Szymon Hartman

Żółte kartki: Jacek Sobczyk, Jarosław Kuźniarski (obaj Jaguar)
Sędziowie: Krzysztof Szewczyk oraz Sylwester Barczyński, Tadeusz Jankowicz

Wynik meczu został zweryfikowany jako walkower 3:0 dla Pogoni z powodu gry w drużynie Jaguara nieuprawnionego zawodnika. Szczegóły TUTAJ

Po „podbiciu” starego ligowca z Dzierzgonia Pogoń podejmowała znacznie wyżej notowanego beniaminka, który jednak tej rundy nie może zaliczyć do tak udanych. Już początek meczu pokazał, że o kolejne trzy punkty nie będzie łatwo. Do przerwy obie drużyny mocno się kontrolowały, stwarzając przy tym kilka sytuacji, w których jednak było jeszcze daleko do otwarcia wyniku. Mecz nabrał rumieńców po przerwie. Pogoń zaczęła grać bardziej ofensywnie i pojawiły się też okazje bramkowe. W jednej z sytuacji Byczkowski uderzył głową i gdyby nie poprzeczka, cieszylibyśmy się z gola. Tymczasem w 66 minucie gospodarze sami sprokurowali utratę bramki. Przy wyprowadzaniu akcji spod własnego pola karnego Błażej Wenta agresywnie odebrał piłkę Haraszczukowi, podciągnął pod „16” i precyzyjnym uderzeniem przy słupku dał Jaguarowi prowadzenie. Teraz Pogoń nie miała już nic do stracenia i zabrała się ostro za odrabianie strat. W 76 minucie to z kolei goście popełnili błąd. Przy próbie wybicia piłka trafiła w rękę rezerwowego Damiana Słabego i sędzia Krzysztof Szewczyk wskazał na „jedenastkę”. Do rzutu karnego podszedł wprowadzony zaledwie dwie minuty wcześniej rekonwalescent Wojciech Musuła i perfekcyjnym uderzeniem przy słupku doprowadził do remisu. Pogoń poszła za ciosem i szukała zwycięskiej bramki nad mocno już osłabionym rywalem. Starania nie przyniosły już jednak efektu i drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów.

Trener Pogoni Waldemar Walkusz miał po spotkaniu mieszane uczucia co do tego rozstrzygnięcia. - Nie jestem zadowolony z punktu, bo w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Tak było ze Startem Miastko, gdzie do końca szukaliśmy zwycięskiej bramki. Dziś też interesowały nas tylko i wyłącznie trzy punkty. Stare piłkarskie porzekadło mówi jednak, że jeśli nie możesz wygrać meczu, to go zremisuj. Dobrze, że udało się wyrównać po utracie bramki i mamy chociaż ten punkt. Jaguar to czołowy zespół IV ligi i nie można powiedzieć, ze przyjeżdża słaba drużyna i mamy ich pokonać 5:0. Na początku należało zagrać ostrożnie. Za mało było piłek dogrywanych na skrzydła. Skrzydłowi też za mało ciągnęli tych akcji, tak, jak to było w końcówce meczu, kiedy starali się zdobyć teren i oddać dośrodkowanie. To przerwy to było zatrzymanie i cofanie piłek. Tak nie kazałem grać i o to miałem pretensje. Piłki były rzucane za krótko, do obrońców i z tego groziły nam kontry. W drugiej połowie gra zaczęła lepiej wyglądać. Jednak jeśli włącza się coś takiego, że zawodnik zaczyna szukać swojego rozwiązania, to dostajemy bramkę. Trudno, tak się skończyło. Nie ma co płakać, mamy jeszcze 9 spotkań.

Niedosyt po meczu miał także trener Jaguara Szymon Hartman, ale z punktu był zadowolony. - Przyjechaliśmy na ciężki teren i jesteśmy zadowoleni z punktu. Prowadziliśmy, ale nie utrzymaliśmy tego. Chcemy wrócić do lepszej formy z poprzedniej rundy. Szkoda, że straciliśmy gola z karnego po tak śmiesznej sytuacji. Mój zawodnik miał wybić piłkę a nie przyjmować i byłoby po kłopocie. W pierwszej połowie zagraliśmy na miarę tego, co sobie zakładaliśmy i co graliśmy w pierwszej rundzie. To był nasz pierwszy mecz, z którego możemy być zadowoleni. Po przerwie mecz się rozkręcił, była większa wymiana ciosów, akcja za akcję. Do przerwy pilnowaliśmy swojego. Zagraliśmy osłabieni brakiem kontuzjowanego w meczu z Amatorem napastnika Pawła Włodarczewskiego, który jest dla nas dużym wzmocnieniem i najlepszym strzelcem w tej rundzie. Przed meczem remis brałbym w ciemno.

Do wyjściowego składu „Rycerzy wiosny” wrócili nieobecni w Dzierzgoniu Wesserling i Kłos. Po kilku tygodniach leczenia kontuzji jeszcze na ławce rezerwowych zaczął obrońca Wojciech Musuła. Wśród rezerwowych pozostał będący ostatnio w wysokiej dyspozycji strzeleckiej napastnik Damian Formela, którego z udziału w tym meczu wykluczyła kontuzja odniesiona w pucharowym meczu w Debrznie. Szansę gry od początku otrzymał na lewej stronie bloku defensywnego młodzieżowiec Krzyszof Skibicki. Ciężar zdobywania goli spoczął na wciąż szukającym formy strzeleckiej Ilanzu.

Goście przyjechali osłabieni brakiem pozyskanego zimą napastnika Pawła Włodarczewskiego, najskuteczniejszego zawodnika Jaguara w tej rundzie.

Obie drużyny zaczęły ostrożnie i z mocną dyscypliną w poczynaniach taktycznych. Pogoń próbowała dłużej utrzymywać się przy piłce, ale goście kilka razy wysoko zakładali pressing i zmuszali do pozbywania się piłki. Dwa rzuty wolne i dośrodkowania nie dały Jaguarowi większego pożytku.

W 14 minucie miała miejsce pierwsza ze składnych, ofensywnych akcji Pogoni. Mocne dośrodkowanie Kłosa było minimalnie za wysokie dla Ilanza. W 22 minucie Kinas z Jaguara uderzył bez przyjęcia, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. W 27 minucie kapitan gości Przemysław Dębek sfaulował w rogu boiska Sychowskiego. Dośrodkowanie Kłosa było jednak wprost w ręce bramkarza. Chwilę potem skrzydłowi Kłos i Byczkowski zamienili się stronami. W 33 minucie Kłos z wolnego uderzył przy słupku, ale za lekko, żeby zaskoczyć Skrypoczkę. W 36 minucie gospodarze sami sprokurowali zagrożenie. Na własnej połowie Morawski zbyt lekko wycofał do Pietrzyka i piłkę przejął jeden z gości. Wbiegł w pole karne, ale mocno naciskany przez Kochanka uderzył z kąta bez zagrożenia. W odpowiedzi Byczkowski zdecydował się na solową akcję, ale bezpardonowo zatrzymał go Jacek Sobczyk. Rzut wolny egzekwował Sychowski, sprawiając kłopoty bramkarzowi. Do odbitej przez niego piłki rzucił się „szczupakiem” Skibicki, ale w ostatniej chwili obrońca „ściągnął” mu piłkę z głowy. Po rzucie rożnym Kłosa Kochanek uderzył głową w kierunku dalszego słupka i piłka niewiele go minęła. To były najlepsze, ofensywne minuty Pogoni do przerwy. W 40 minucie długa, górna piłka z obrony trafiła do Jarosława Kuźniarskiego, a ten widząc wysuniętego Katzora próbował lobować. Bez efektu.

W przerwie wśród gości jedna zmiana – za Kowalkowskiego Ogrodowicz. Pogoń bez roszad. W 49 minucie przy wyprowadzaniu akcji zagapił się Miszkiewicz i goście ruszyli na bramkę. Uderzoną po koźle piłkę nogami obronił Katzor. W 52 minucie zaatakowała Pogoń. Przyciśnięci rywale i Dembek wybił piłkę wprost pod nogi Sychowskiego. Jemu zabrakło zdecydowania i zgrał jeszcze do Ilanza. Podanie było jednak za mocne. Ponowiony błyskawicznie atak i Byczkowski uderzył głową w poprzeczkę. Dobitka Ilanza została zablokowana. Goście byli w dużych opałach. Druga połowa zaczęła się w dużo szybszym tempie. To zwiastowało mniej kalkulowania a więcej emocji. W 61 minucie środkowego pomocnika Morawskiego zamienił Haraszczuk. Już minutę później mógł zostać bohaterem. Po dośrodkowaniu z wolnego Sychowskiego przedłużył lot piłki głową a ta minimalnie minęła słupek. W 64 minucie stoper gości Michał Lewandowski odebrał piłkę na środku rozpędzającemu się Byczkowskiemu i sam wyprowadził kontrę. Przed polem karnym przekazał piłkę, ale ofiarna i skuteczna interwencja blokującego uderzenie Kochanka zapobiegła większemu zagrożeniu.

W 66 minucie Pogoń wyprowadzała piłkę od własnego pola karnego. Pietrzyk podał do środka do Haraszczuka. Pomocnika Pogoni mocno i co najgorsze skutecznie naciskał Błażej Wenta. Poszkodowany agresywnym atakiem Haraszczuk padł na murawę, sędzia nie przerwał gry a Wenta podciągnął pod linię pola karnego i precyzyjnym, mocnym uderzeniem przy słupku dał gościom prowadzenie. Tego się mało kto spodziewał. Teraz Pogoń była już zmuszona przejść do zdecydowanej ofensywny. Piłka często była adresowana do Byczkowskiego. W 70 minucie po faulu na nim Sychowski z wolnego uderzył wprost w ręce bramkarzowi.

W 74 minucie po kilku tygodniach przerwy spowodowanej urazem więzadeł już w pierwszym meczu w Kolbudach wrócił do gry Musuła. I dobrze, że pojawił się już wtedy. W 76 minucie rezerwowy gości Damian Słaby tak niefortunnie wybijał piłkę, że trafiła go w rękę. A że było to w polu karnym sędzia wskazał na „11”. Musuła uderzył mocno i precyzyjnie przy słupku, wyrównując straty. W 80 minucie podwójna zmiana w Pogoni – za Kłosa i Skibickiego pojawili się Maciej Rekowski i Łukasz Janowicz. Niewiele to zmieniło. Pogoń atakowała, ale chaotycznie. Sędzia doliczył trzy minuty, jednak wynik nie uległ już zmianie.