24 kolejka III ligi, 23 kwietnia 2017 godz. 17

Pogoń Lębork – Bałtyk Gdynia 1:3 (1:1)
bramki: 0:1 Kuzimski (‘8), 1:1 Słowiński (’32), 1:2 Szałek (’71 sam.), 1:3 Ruszkul (’83)

Pogoń: Szlaga – Górski, Musuła, Szałek, Kochanek, Szymański, Kajca, Byczkowski, Słowiński, Sadowski, Balogun

Bałtyk: Matysiak - Wypij, Karasiński, Sadowski, Wesołowski - Rzepa (‘46 Ruszkul), Zyska, Sosnowski (‘70 Młynarczyk), Poręba (‘46 Klecha), Bejuk, Kuzimski (‘86 Pograniczny)

żółte kartki: Szymański, Byczkowski - Rzepa, Zyska

Spora publika, głośny i kulturalny doping kibiców obu drużyn, dziecięca eskorta wyprowadzająca zawodników na boisku, wszystko to było w niedzielę w Lęborku i budowało atmosferę piłkarskiego święta. Zabrakło niestety pozytywnego wyniku…

W niedzielne popołudnie do Lęborka przyjechał nie było kto, Bałtyk Gdynia. Utytułowany klub z Gdyni zacięcie walczy o awans do II ligi. 3 punkty w Lęborku zbliżyły biało-niebieskich do realizacji tego celu. Tymczasem Pogoń ma inne cele. Jako beniaminek w zreformowanej III lidze walczy o utrzymanie. Przychodzi to nam ciężko, ale wierzymy, że jest to możliwe.

Kompletując jedenastkę na mecz trener Walkusz mógł już skorzystać z Arka Byczkowskiego. Po kontuzji jaka wykluczyła go przez kilka tygodni z treningu nie ma ani śladu. Na ławce rezerwowych usiadł także powracający po urazie Mateusz Wachowiak i Mateusz Madziąg. Obaj Ci zawodnicy pojawili się na boisku, podobnie jak Patryk Pytlak, który po kilkumiesięcznym szkoleniu wojskowym powrócił w ograniczonym zakresie do treningów.

Zawodników obu drużyn na boisko wyprowadzili adepci „Szkółki Pogoni”, najmłodszej grupy wiekowej trenującej w naszym klubie. Dla młodych zawodników i ich rodziców wizyta na stadionie i udział w eskorcie była wyjątkowym przeżyciem.

Mecz dobrze rozpoczęła Pogoń. Piłka po główce Słowińskiego minimalnie przeleciała nad bramką. To jednak goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Czy to serpentyny rzucone na boisko przez licznie przybyłych do Lęborka kibiców Bałtyku, czy chwilowa dekoncentracja, w każdym razie lewa stroną przez zwoje serpentyn przedarł się Mateusz Kuzimski i z kąta przelobował naszego bramkarza. Gol dla Bałtyku nie podciął nam skrzydeł, tym bardziej, że po pół godzinie gry piłka zatrzepotała w bramce Matysiaka. Sędzia jednak uznał, że dobijający piłkę Musuła był na pozycji spalonej. Takich wątpliwości nie było w 32 minucie, gdy Fabian Słowiński strzelił na 1:1. Strzelona bramka dodała naszym zawodnikom animuszu. Tuż przed przerwą groźnie było pod bramką Szlagi, gdzie w dużym zamieszaniu piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej. Na szczęście nikt z Bałtyku jej nie uderzył.

W przerwie w drużynie gości dwie zmiany. Na boisku pojawił się Ruszkul i Klecha zmieniając Rzepę i Porębę. Pierwsze 20 minut II połowy to świetna gra Pogoni. W 53 minucie Szałek strzela w poprzeczkę, a 2 minuty później strzał Baloguna z wielkim trudem wybija na róg tuż przy słupku bramkarz Bałtyku. Swoją szansę miał też z rzutu wolnego Kajca. Gra z silnym wiatrem spodobała się Pogonistom, a kibice Bałtyku nerwowo komentowali poczynania swoich pupili. Tymczasem ponownie na listę strzelców mógł wpisać się Słowiński. Jego strzały z 61 i 63 minucie z trudem wybronił dobrze dysponowany Matysiak, podobnie jak uderzenie Byczkowskiego.

Banałem jest pisanie o nie wykorzystanych sytuacjach, które się mszczą. Tak jednak w tym meczu było. Kontratak Bejuka w 71 minucie pechowo pod bramką przerywa Michał Szałek. Wślizg kończy się golem samobójczym, po którym Bałtyk włączył kolejny bieg. Kolejne zmiany w składzie i otwarta gra poskutkowała uratą trzeciego gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Ruszkul, a rozmowy czy przy podaniu z głębi pola był on na pozycji spalonej trwały długo po ostatnim gwizdku.

Pogoń przegrywa z faworytem do awansu do II ligi i za tydzień jedzie szukać punktów w Toruniu.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Spotkały się dwie drużyny, które mają odmienne cele. Bałtyk gra o 2 ligę, mam nadzieję, że skutecznie i tego im życzę z całego serca. Gratuluje im dzisiejszego zwycięstwa. Daliśmy się zaskoczyć. Na początku w 8 minucie bramka na 0:1. Cieszy mnie, że zespół nasz się nie podłamał, dalej grał swoje, doprowadziliśmy do remisu. Ja nie mogę tylko zrozumieć jednej sytuacji. W I połowie zdobywamy bramkę, podniesiona chorągiewka, choć według mnie wszystko było prawidłowo, a w II połowie zawodnik Bałtyku na 2-metrowym spalonym i sędzia to uznaje. Bramkarz stanął, widział to co ja widziałem i nie ma chorągiewki w górze, a jest gol na 1:3. To są takie momenty, że zespół siadł. W II połowie przez pierwsze 20 minut zdominowaliśmy Bałtyk co nie każdemu zespołowi się udaje. Tworzyliśmy sytuacje i gdy wydawało się, że ta bramka musi wpaść prosty błąd popełnia Słowiński, Bałtyk robi kontrę, z prawej strony brak zabezpieczenia, jest dograna piłka, a Michał Szałek tak niefortunnie interweniuje, że pada bramka. Zamiast my prowadzić 2:1, robi się 1:2. Mimo złego wyniku zespół grał do końca i należy mu się pochwała. Rozegraliśmy dzisiaj całkiem przyzwoite zawody na tle takiego przeciwnika jak Bałtyk. Nie przestraszyliśmy się niego, staraliśmy się prowadzić otwartą grę. Remis byłby dziś sprawiedliwy. Zostało nam 10 spotkań do końca sezonu i w żadnym momencie nie myślimy się poddawać. Naszym celem jest zostanie w tej lidze. Tak się jakoś układa w tej rundzie, że z meczów wyjazdowych przywozimy punkty, a u siebie trzeci mecz i trzecia porażka. No i znowu sobie komplikujemy sytuację w tabeli. Czas na przełamanie. Potrzeba nam 2 zwycięstw by złapać ścisły kontakt z zespołami, które grają o utrzymanie. Kluczowe spotkania są jeszcze przed nami. Zawodnicy wiedzą o co grają, nikt nie chce sobie wpisać w CV spadku z III ligi.

Arkadiusz Byczkowski, zawodnik Pogoni: - To był dla mnie sentymentalny mecz, bo trochę czasu spędziłem w Bałtyku. Przyjechał zespół, który jest dla mnie ważny, a poza tym jest mocny i solidny. Życzę im awansu do II ligi. Uważam, że na ich tle zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle, walczyliśmy do końca. Nie tyle szczęścia nam zabrakło, ale mieliśmy chyba pecha. Gol samobójczy na 1:2 podciął nam skrzydła. Trudno, będziemy walczyć dalej, na pewno się nie położymy, jest jeszcze parę spotkań.

Dariusz Mierzejewski, trener Bałtyku: - Graliśmy ostatni mecz w kolejce, znaliśmy wszystkie wyniki i mieliśmy dziś okazję by zmniejszyć dystans do prowadzących zespołów tj. Gwardii i Lecha. Ten cel osiągnęliśmy. Mecz miał swoje fazy, Pogoń szczególnie na początku II połowy miała swoje okazje, 2-3 bardzo dobre sytuacje, lecz nasz bramkarz się dobrze zachował. Raz uratowała nas poprzeczka. Końcówka jednak należała do nas. Wygraliśmy może nie po pięknej grze, ale po skutecznych atakach.

Piotr Karasiński, zawodnik Bałtyku: - Cieszy nas to, że jesteśmy w czołówce, że gonimy Gwardię no i że mamy tylko 3 punkty straty do lidera. Martwi mnie jednak to, że przestaliśmy w obronie grać na zero z tyłu. Przez ostatnie 1,5 roku stanowiliśmy w obronie, traciliśmy najmniej bramek w lidze. W tej rundzie nie zagraliśmy jeszcze meczu na zero z tyłu. Może to brak koncentracji? Jeżeli chcemy wygrać ta ligę to w tym elemencie musimy popracować.