17. kolejka IV ligi, 17 listopada 2018 godz. 13

Pogoń Lębork – GKS Przodkowo 3:1 (0:0)
bramki: 1:0 Kochanek (’49), 2:0 Miszkiewicz (’60), 2:1 Niedźwiedzki (’69), 3:1 Węgliński (’72, k.-)

Pogoń: Labuda – Kliński, Szymański, Nowakowski, Kochanek, Iwański, Janowicz, Michor, Atanacković, Węgliński, Miszkiewicz (’89 Stankiewicz)

GKS: Bach – Wroński, Robakowski, Jagiełło (’62 Dampc), Wieczorek, Łapigrowski, Matys, Leszkiewicz (’46 Karniluk), Zalow (’46 Tuttas), Kwaśnik (’46 Niedźwiedzki), Ruszkul

żółte kartki: Iwański - Robakowski, Matys, Karniluk
sędziowie: Leszek Wnuk, Krzysztof Świgoń i Paweł Grzybek

W dobrym stylu piłkarską jesień i rok 2018 na stadionie w Lęborku zakończyli piłkarze Pogoni. Choć runda jesienna jest słaba, to im bliżej końca tym coraz więcej symptomów poprawy. Szczególnie dobrze wychodzą nam mecze u siebie. Wszystkie 3 zwycięstwa przy Kusocińskiego zanotowaliśmy na własnym stadionie, a z 11 z 13 zdobytych punktów to także dorobek z Lęborka.

Kompletując wyjściową „11” trener Walkusz musiał zrezygnować z narzekającym na uraz Wojciecha Musuły oraz pokiereszowanego po wypadku Mateusza Stankiewicza. W tygodniu na kostkę narzekał też Wiktor Miotk. Czwórkę obrońców stanowili od prawej Kliński, Szymański, Nowakowski i Kochanek. Dla ostatniego zawodnika to powrót po wielu miesiącach na tą pozycję. „Adi” oprócz funkcji lewego obrońcy pełnił też funkcję kapitana.

GKS Przodkowo to czołowy zespół IV ligi, spadkowicz z III. Przodkowianie są ostatnio „pod gazem”. Ostatnie zwycięstwa z liderującym Gryfem Słupsk czy pogrom dokonany na Jaguarze Gdańsk (6:1) sprawiał, że obawiano się w Lęborku tego spotkania.

Tymczasem nasza drużyna do meczu podeszła bez kompleksów. Już w 8 minucie skrzydłem z prawej strony na bramkę pobiegł Michor i strzelił w bramkarza. Po zagraniu Robakowskiego ręką tuż przed polem karnym gości szansę na bramkę miał Kochanek. Niestety, jego strzał ugrzązł w murze. Kolejne uderzenie po podobnej sytuacji kilkanaście minut później przelatuje nad bramką.

Pierwsza połowa minęła na wyrównanej grze z której mniej zadowoleni byli goście. Dlaczego? W przerwie spotkania trener GKS-u dokonał aż trzech zmian w składzie. Nie zmieniło to jednak przebiegu meczu.

Oglądając dośrodkowania Mariusza Węglińskiego widać, że dużo dają one naszemu zespołowi. Tak było w 49 minucie, gdy piłka po wrzutce z narożnika boiska trafiła od góry w poprzeczkę. Odbiła się w pole, a tam już czekał Adrian Kochanek, który z półobrotu wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Goście absolutnie nie odpuszczali i w kolejnych minutach często atakowali bramkę Labudy.

Równo po godzinie gry skuteczny przechwyt notuje wciąż jeszcze w wieku juniora Michał Kliński. Ostatnie miesiące to progres tego zawodnika i wiele zaliczonych spotkań. Michał podaje do przodu, tam spory błąd popełnia bramkarz GKS-u i Miszkiewicz z zimną krwią z półdystansu strzela na 2:0. Goście kontakt łapią 9 minut później. W zamieszaniu podbramkowym bramkę zdobywa Mateusz Niedźwiedzki. Druga połowa była szalona a oba zespoły grały otwarty futbol. Mogło to podobać się kibicom i wywoływało zdenerwowanie u trenerów. Czy po tym spotkaniu aktywny na ławce, a właściwie w strefie trenerskiej, bo na ławce trener Waldemar Walkusz nie siedział ani minuty zachował głos na jutro? Postaramy się tego dowiedzieć niebawem…

72 minuta to zagranie ręką w polu karnym GKS-u Sebastiana Wrońskiego. Sędzia Wnuk bez wahania wskazał na „wapno” a pewnym egzekutorem jedenastki Mariusz Węgliński. 3:1! Końcówka to co najmniej trzy świetne kontry w wykonaniu Pogoni. W starciu sam na sam górą zawsze był jednak bramkarz Przodkowa Piotr Bach. Raz bliski jego pokonania był Atanacković, po nim dwukrotnie Miszkiewicz. W ostatniej akcji „Greku” doznał kontuzji kostki. Zmienił go na minutę przed końcem gry Stankiewicz.

Po meczu na konferencji prasowej powiedzieli: 

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Zespół z Przodkowa i to wcale nie jest kurtuazja z mojej strony to najlepszy zespół jaki widziałem w tym sezonie w 4 lidze. Trzeba na naszą wygraną spojrzeć trzeźwo i stać twardo na ziemi. Gdyby w 15 czy 17 minucie po rzucie rożnym uderzenie zawodnika z Przodkowa nie uderzyło w słupek ale do siatki mogło być inaczej. Później ta kontrowersyjna sytuacja z karnym . Ja uważam, że karnego nie było. Nowakowski wybijał piłkę, trafił w nią, uniósł wysoko nogę, to sprawa dyskusyjna. Sędzia ocenił, że karnego nie było. Szczęśliwie zdobyliśmy bramkę na 1:0. Bramkarz myślał, że piłka wyjdzie poza pole, Adrian ładnie to wykorzystał. Po tym łatwiej się nam grało. Czekaliśmy z tyłu, na wymianę ciosów. Przodkowo prowadziło grę, było dłużej przy piłce, choć czystych sytuacji stworzyli sobie niewiele. Odkąd przejąłem zespół zagraliśmy trzy dobre mecze w Lęborku. To był Gryf, to był Jaguar, to było Przodkowo. Dwa spotkania wygraliśmy. Z Gryfem po dość pechowej grze przegraliśmy. Żałuję tylko, że zespół takiej dyspozycji nie prezentuje w meczach wyjazdowych. Dla nas wygrana nie zmienia zbytnio sytuacji. Jesteśmy w trudnym okresie. Zostało nam ostatnie spotkanie z Aniołami Garczegorze, wiadomo jak te mecze wyglądają. Wydarzyć się tam może wszystko.

Mariusz Węgliński, zawodnik Pogoni: - W Lęborku na pewno sprzyja nam boisko, dobra płyta sprzyja dobremu graniu. Na wyjazdach gramy na gorszych boiskach, za tydzień też jedziemy na bagno. Myślę, że z tym zaangażowaniem co mieliśmy dzisiaj w tych Aniołach to ich rozniesiemy.

Filip Żamojtel, trener bramkarzy GKS-u: - Przed meczem patrząc w tabelę na pewno na boisku to tak nie wyglądało. Wierzę, że Pogoń Lębork od tego meczu będzie piąć się w tabeli. Szkoda, że tylko jedna kolejka została do końca. Jest to nasza najwyższa porażka w sezonie. Nie przegraliśmy jeszcze dwoma bramkami. W obronie i bramce popełniliśmy dużo błędów i nie da się tak wygrać meczu.

Piotr Ruszkul, zawodnik GKS-u: - Zespół z Lęborka był dziś dużo lepszy i wygrał zasłużenie. Czasami po prostu trzeba to wziąć na klatę. Zagraliśmy słabe zawody. Pogoń wykorzystała praktycznie wszystko, nasze karygodne błędy w obronie. W ataku też nie graliśmy tak jak w poprzednich meczach. Małe pocieszenie jest tylko takie, że nie przegraliśmy jeszcze wyżej, bo były sytuacje ku temu. Musimy się wziąć w garść i zapomnieć o tym meczu jak najszybciej.