VI kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 09.09.2007r., godz. 14:00

KORAL DĘBNICA – POGOŃ LĘBORK 1:3 (1:2)


Bramki: Damian Mielewczyk (16), 0-2 Mielewczyk (34), 1-2 Papierowski (40 - rzut wolny), 1-3 Tomasz Kijek (90+2)

KORAL: Babiński, Nawacki (75 Wieczorek), Cyzman, Michalski, Chmielewski, Żukowski (46 Ł.Bednarek), G.Dowksza, Bulwan, Papierowski, Łangowski, Lewicki (80 Zasuwa)

POGOŃ: Tomaszewicz – P.Małecki, T. Małecki, Łapigrowski – Kijek (89 Żuchowski), Iwosa, Górski (kap.,żółta k.), Malek, Tkaczenko (ż.k.) – Mielewczyk (88 Żółtowski), Sulima (dwie ż.k.)


Dwa trafienia Damiana Mielewczyka i gol Tomasza Kijka przesądziły o sukcesie lęborskiej Pogoni w wyjazdowym spotkaniu z dotychczasowym liderem z Dębnicy. Drużyna Korala zdobyła wprawdzie kontaktową bramkę, ale to było wszystko, na co pozwoliła świetnie dysponowana tego dnia drużyna z Lęborka. Tym samym gospodarze musieli po raz pierwszy w tym sezonie przełknąć gorycz porażki, a Pogoń potwierdziła, że jak na razie lepiej i skuteczniej prezentuje się na obcych boiskach.

Tego dnia pogoda przypominała raczej tą z późnej jesieni, niż z końcowych dni lata, gdyż silny wiatr i zacinający deszcz nie sprzyjał poczynaniom obu drużyn. W wyjściowym składzie Pogoni zaszły dwie istotne zmiany i od razu trzeba przyznać, że były to właściwe decyzje. Trójkę obrońców, za nieobecnego ze względów osobistych Roberta Mądrzaka, uzupełnił Łukasz Łapigrowski. Natomiast po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszej gwizdka zagrał pomocnik Eliasz Iwosa. Od początku spotkania zarysowała się przewaga grającej pod wiatr Pogoni. Nasza drużyna, podrażniona stratą punktów ze Spartą, ruszyła z impetem, choć pierwszy okazję, po zagraniu ręką przez kapitana Grzegorza Górskiego, mieli z rzutu wolnego gospodarze. W piątej minucie sędzia odgwizdał rzut wolny po faulu na Mielewczyku. Daniel Malek zdecydował się na bezpośredni strzał i wydawało się, że piłka po minięciu muru wyląduję w siatce. Niestety dla gości Babiński zdołał skierować ją na rzut rożny. W 16 minucie nie miał już tyle szczęścia i Pogoń objęła prowadzenie. Duża w tym zasługa Radosława Sulimy, który otrzymał piłkę na środku boiska i popędził w kierunku bramki. W polu karnym dostrzegł lepiej ustawionego Mielewczyka, a ten przełożył piłkę z lewej nogi na prawą, czym zwiódł kryjącego go obrońcę, i uderzył w kierunku dalszego słupka. Objęte po kwadransie prowadzenie dodało pewności naszym zawodnikom, a gra toczyła się głównie na połowie Korala. Nawet gdy gospodarzom udało się przedrzeć w pobliże pola karnego, to ich akcje były umiejętnie przerywane przez naszych defensorów. Jedyne zagrożenie miejscowi stwarzali po rzutach wolnych. W 18 i 31 minucie obrońcy Korala zdołali jeszcze zablokować strzał najpierw Sulimy, a następnie Kijka. W 34 minucie mieliśmy już podwyższenie prowadzenia za sprawą Mielewczyka. Obrońcy Korala nie wyciągnęli wniosków i ponownie zostawili za dużo swobody naszemu napastnikowi, który mocnym strzałem przy słupku pokonał nie najlepiej interweniującego Babińskiego. Przy kontaktowym golu w 40 minucie nie bez winy był także Tomaszewicz. Po uderzeniu z rzutu wolnego z ok. 22 m nasz bramkarz wprawdzie odbił piłkę, ale tak niefortunnie, że wpadła do siatki. Tak więc do przerwy Pogoń była drużyną lepszą i co ważniejsze skuteczniejszą, jednak utrata bramki dawała jeszcze drużynie Korala nadzieję na odwrócenie losów spotkania..

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli miejscowi, choć nie miało to przełożenia na sytuacje do wyrównania wyniku. Natomiast coraz częściej, widząc swoją nieporadność, uciekali się do złośliwych i brutalnych fauli. Zawodnicy Pogoni nie dali się jednak wciągnąć w tą wymianę i swoich szans szukali w kontratakach. Po jednym z nich Sulima wbiegł w pole karne i przewrócił się. Sędzia zinterpretował to jako próbę wymuszenia rzutu karnego i pokazał naszemu napastnikowi drugą żółtą kartkę. Mimo, że do końca pozostawało jeszcze dwadzieścia minut, to gospodarze nie zdołali stworzyć sobie okazji do wyrównania, a sami stracili jeszcze jednego gola. Już w doliczonym czasie gry Tomasz Kijek idealnie przyjął piłkę w polu karnym i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku umieścił ją w bramce. Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni i goście mogli wykonać taniec radości.