25. kolejka IV ligi, 09.05.2009r.

POGOŃ LĘBORK – START MRZEZINO 1:0 (0:0)

  • Bramka: 1:0 Patryk MAŁECKI (90+1)

POGOŃ: Tomaszewicz – P.Małecki, Malek, Bogucki – Iwosa, Piotrowski, Górski (81 Witkowski), Mielewczyk (87 Rosiński) – Kalamaszek – Kwapiński (75 Kołucki), Władyka (90+4 Kołodziejski)

Trener: Andrzej Małecki

START: Orański, M.Dybała, K.Dybała, G.Drzeżdżon, Kołodziej, Cejnowa, Bulczak, Jaks, Hollender (72 Damaszke), Lietzau, Pieper  
Trener: Stefan SROK

Żółte kartki: Mielewczyk – Lietzau, G.Drzeżdżon (dwie)
 

Mijała pierwsza minuta doliczonego czasu gry. Od pół godziny Pogoń miała ułatwione zadanie, bo za drugą żółtą kartkę odesłany został do szatni Grzegorz Drzeżdżon. Mimo to utrzymywał się bezbramkowy remis. W narożniku boiska powalony został Mariusz Władyka, a rzut wolny egzekwował jego imiennik Kalamaszek, który dośrodkował wprost na głowę Patryka Małeckiego. Obrońcy tym razem nawet mu nie przeszkadzali i młodszy syn trenera został bohaterem doliczonego czasu, podobnie jak Andres Iniesta w środowym półfinale Ligi Mistrzów.

Dwa miesiące czekali kibice w Lęborku, aby ponownie móc oglądać w akcji swoją drużynę. I po tym, co zobaczyli, mogą być zadowoleni tylko z wyniku, bo gra pozostawiła wiele do życzenia. To, że Start nie objął prowadzenia w tym meczu, do czego miał kilka niezłych okazji, jest zasługą Romana Tomaszewicza, choć i jemu zdarzały się błędy. Ale po kolei.

W 2 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył głową Małecki i także głową strzelał bezskutecznie Grzegorz Górski. W odpowiedzi kapitan gości Marek Pieper próbował w polu karnym opanować długie podanie, ale pilnujący go Eliasz Iwosa na spółkę z Tomaszewiczem zażegnali niebezpieczeństwo. W 5 minucie ładnym, technicznym strzałem zza „szesnastki” popisał się Mateusz Cejnowa i bramkarz Pogoni, odczuwający jeszcze skutki zderzenia z Pieperem, musiał wyciągnąć się jak struna, aby zachować czyste konto. W 12 minucie G. Drzeżdżon zobaczył swoją pierwszą kartkę za faul na nacierającym prawą stroną Władyce. Kalamaszek uderzył sprytnie, bezpośrednio na bramkę, ale stojący przy bliższym słupku Dawid Orański złapał piłkę. W 18 minucie wrzutka Piepera wylądowała ku zaskoczeniu wszystkich na poprzeczce, ale trzeba oddać, że bramkarz Pogoni był lepiej ustawiony niż przy golu Kalkowskiego w meczu z Lechią. Dwie minuty później obejrzeliśmy paradę Tomaszewicza po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego G.Drzeżdżona z około 25 metrów. W 26 minucie pomylił się już w polu karnym obrońca Pogoni Daniel Bogucki, a wmieszał się w to wszystko drugi z napastników gości Mariusz Lietzau i z kilku metrów mógł zdobyć gola, gdyby świetnym refleksem na linii bramkowej nie błysnął Tomaszewicz.

W rewanżu, w 29 minucie, Władyka przed „szesnastką” podał do Kalamaszka, ale ten zamiast uderzać lewą nogą, odgrywał jeszcze na lewo do Damiana Mielewczyka i było po akcji. W 35 minucie ten ostatni złamał akcję do środka i tuż przed polem karnym padł na murawę. Arbiter uznał to za próbę wymuszenia rzutu wolnego i upomniał go żółtą kartką. W końcówce pierwszej połowy goście wyszli z szybką kontrą. Paweł Jaks wypuścił prawą stroną Lietzaua, a ten dośrodkował za wysoko, mimo to Tomaszewicz próbował niepotrzebnie interweniować, bo piłka przeleciała nad nim i nawet nikt z gości nie miał szans jej otrzymać.

Już po przerwie, w 50 minucie, dobrą okazję dla Startu zmarnował Lietzau, strzelając z kilku metrów głową po centrze z rzutu rożnego. Gdyby trafił w bramkę, padłby gol. Lietzau dostał żółtą kartkę w 52 minucie za brutalne zatrzymanie w pobliżu linii środkowej wyprowadzającego kontrę Górskiego. Minutę potem odpowiedziała Pogoń. Po dośrodkowaniu Kalamaszka Władyka po uderzeniu głową trafił w poprzeczkę, ale piłka jeszcze nie opuściła boiska i gdyby któryś z jego kolegów pospieszył z dobitką, mogłoby być więcej pożytku z tej sytuacji. W 58 minucie Sebastian Kołodziej wykonywał rzut rożny i ponownie Lietzau z kilku metrów, przy biernej postawie obrońców, strzelał głową obok bramki. Po godzinie gry drugą żółtą kartkę, ponownie za faul na Władyce, otrzymał G.Drzeżdżon. Mielewczyk z rzutu wolnego, przy bocznej linii pola karnego, strzelił i nad murem  i nad bramką. Także w pierwszym meczu, w Mrzezinie, Start od 63 minuty grał w osłabieniu po kartkach Jędrzeja Tojzy. W 82 minucie faulowany był Paweł Hollender, a do wolnego podszedł Kołodziej i strzelił nad poprzeczką. W 90 minucie na strzał rozpaczy z ponad 30 metrów zdecydował się Kalamaszek i było to właściwe podsumowanie słabego w wykonaniu gospodarzy meczu. Arbiter doliczył pięć minut, ale już w pierwszej minucie przedłużonego czasu gry Patryk Małecki, o czym była już mowa na początku, zdobył „złotą” bramkę.