6 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 26 sierpnia 2010r. godz .14

Pogoń Lębork - Chrobry Charbrowo 4:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Łukasz Chmielewski (10 - głową), 1:1 Piotr Kwidziński (11), 2:1 Damian Mielewczyk (28 - rzut karny), 3:1 Dariusz Wroński (62 – samob.), 4:1 Adam Żuchowski (82)

Pogoń: Skrzypczak - Smolarek, Jasiński, Kultys, Kołucki - Witkowski (66' Kowalski), Iwosa - Kijek (83' Błaszkowski), Mielewczyk (64' Żurawski), Chmielewski (59' Żuchowski) - Markowski

Chrobry: Kotłowski - Tubacki, Drzazgowski (67' Jabczyk), Wroński, Żółtowski - Kałuziak (60' Lodziński), Piotrowski, Kiełtyka, Król (46' Mikułko) - M. Krzyżanowski, Kwidziński (43' Kachelski)

Żółte kartki: Jasiński – Kotłowski (2), Piotrowski (2), Tubacki, Kiełtyka

Pięć goli, trzy rzuty karne, z których dwa obronione, bramka samobójcza, dwie czerwone i kilka żółtych kartek, krew z rozbitej głowy – w derbach powiatu lęborskiego wiele się działo, tyle, że to częściej Pogoń zdobywała bramki, a Chrobry jeżeli trafiał to do własnej siatki, a mecz kończył w „dziewiątkę”. Pogoń zagrała jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, Chrobry odwrotnie i wynik meczu odzwierciedla boiskowe wydarzenia. Lęborczanie zrównali się punktami z Czarnymi Czarne, ustępując liderowi tylko gorszym bilansem bramkowym. Charbrowianie, po serii porażek z czołówką tabeli, osunęli się na trzecie miejsce od końca.

W meczach z innym kandydatami do awansu, mimo porażek, zdaniem trenera Chrobrego Piotra Klechy, jego drużyna nie ustępowała poziomem i stąd czerpał on wiarę i optymizm w korzystny wynik przy Kusocińskiego. Kibice pamiętają także, że w poprzednim sezonie Pogoń dopiero w ostatnich minutach przesądziła o wygranej na swoim boisku po wspaniałym golu Mariusza Władyki, a w Charbrowie uratowała punkt po rzucie karnym Damiana Mielewczyka w doliczonym czasie gry. W niedzielnym meczu więcej argumentów piłkarskich było po stronie Pogoni, która narzuciła rywalowi swój styl, czemu goście często nie potrafili się inaczej przeciwstawić, jak agresywną, na pograniczu brutalności postawą, samemu niemal nie zagrażając bramce Skrzypczaka. Charbrowianie, co zrozumiałe, nie zdecydowali się na otwartą grę, czyhając raczej na kontrataki i skupiając się na defensywie, a że popełnili w niej wiele błędów, to skończyło się tak a nie inaczej. Chrobry miał swoje jedyne „pięć minut”, kiedy po kilkudziesięciu sekundach zdołał błyskawicznie wyrównać straty. Ale zacznijmy od początku meczu.

Już kilka chwil po pierwszym gwizdku wracający do wyjściowej „jedenastki” Tomasz Kijek dośrodkował do Kacpra Markowskiego, a ten pozostawiony bez opieki uderzył piłkę głową, obok słupka. To powinien być gol i wspaniałe dla gospodarzy otwarcie derbów. Pogoń dłużej była w posiadaniu piłki, często z wykorzystaniem obrońców, szukając sposobu na przedostanie się pod bramkę rywala. Co nie powiodło się Markowskiemu, udało się Łukaszowi Chmielewskiemu, ale także w dużej mierze dzięki temu pierwszemu. Otrzymał on podanie w polu karnym, serią zwodów ograł Karola Kiełtykę i wrzucił na głowę Chmielewskiego, który wyprzedził o tempo obrońcę i dał Pogoni prowadzenie. To była 10 minuta. Kilkadziesiąt sekund później był już niespodziewany remis. Karol Kiełtyka zabiera piłkę przy linii środkowej boiska przetrzymującemu ją Eliaszowi Iwosie, podaje do Radosława Piotrowskiego, a ten wbiega z nią aż w pole karne, po czym dostrzega Piotra Kwidzińskiego, który dopełnia formalności, także dzięki wykorzystaniu złej decyzji Skrzypczaka w wyjściu z bramki. W 12 minucie Pogoń była bliska odzyskania prowadzenia. W zamieszaniu w pola karnym odnalazł się obrońca Grzegorz Smolarek i lewą nogą strzelił minimalnie obok słupka. Odpowiedzią gości była akcja w 19 minucie. Smolarek ścigał się do piłki z Marcinem Krzyżanowskim, próbując przerwać kontratak, ale rywal zdołał podać w pole karne do Kwidzińskiego, którego strzału nie zablokował Bartosz Kultys i gdyby piłka leciała w światło bramki, padłby gol. W 26 minucie faulowany przed „szesnastką” był ofensywnie usposobiony obrońca Andrzej Kołucki. Chmielewski najpierw wrzuca piłkę z rzutu wolnego, którą rywal wybija mu pod nogi i zawodnik Pogoni posyła ją jeszcze raz, tym razem dołem. Markowski zmienia tor jej lotu delikatnie czubkiem buta, ale obok słupka. Trzy minuty później jest już pierwszy z trzech karnych dla gospodarzy. Oskar Jasiński wykonuje długie podanie, a asekurujący obrońców Kotłowski powala bezpardonowo Kijka w polu karnym, za co otrzymuje żółtą kartkę. Mielewczyk pewnym uderzeniem umieszcza piłkę w siatce, zdobywając czwartą bramkę w sezonie. W 33 minucie pomocnik Pogoni, Krzysztof Witkowski wrócił aż w pole karne, aby zablokować mogący poczynić szkody strzał Marcina Krzyżanowskiego. W tej sytuacji pogubili się w kryciu obrońcy. W 39 minucie po zderzeniu głowami Kultysa i Kwidzińskiego, charbrowianin miał rozciętą skórę na głowie i już nie wrócił do gry. Po przymusowym zejściu z boiska zdobywcy wyrównującej bramki i najgroźniejszego strzelca gości, na którym do tej pory opierała się i tak dosyć mizerna gra ofensywna, przyjezdni nie mieli już kim straszyć. Za napastnika pojawił się pomocnik Mateusz Kachelski. Prowadzenie różnicą jednej bramki nie uśpiło gospodarzy.

O ile w pierwszym kwadransie drugiej połowy niewiele się działo, to warto chociaż napisać o dwóch wydarzeniach, tzn. po wrzutce Kałuziaka w pole karne Marcin Krzyżanowski staranował Skrzypczaka, a w 57 minucie zespołowa akcja Smolarek-Markowski-Kijek, kiedy ten ostatni dośrodkowuję na pierwszy słupek, a dynamicznie nabiega Witkowski i głową uderza obok bramki. Ten ostatni zalicza „asystę” przy pechowym trafieniu do własnej bramki Dariusza Wrońskiego i Pogoń prowadzi już 3-1 od 62 minuty. Kolejne dwadzieścia minut upływa na grze w środku boiska. Pogoń jest już bezpieczna z dwubramkową zaliczką, a goście nie mają już ani siły ani wiary w odwrócenie losów meczu. Dopiero drugi rzut karny w 82 minucie wzbudza jeszcze emocje. Rezerwowy Przemysław Żurawski podaje w polu karnym do Smolarka, który przy próbie minięcia jest faulowany przez Daniela Tubackiego. 17-letni Patryk Kotłowski wyczuwa intencje strzelca Markowskiego i dopiero dobitka Adama Żuchowskiego jest skuteczna. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Tubacki mógł być odesłany do szatni za brutalny faul w środku boiska na Markowskim. A tak obrońca Chrobrego został ukarany tylko żółtą kartką – zdecydowanie za późno i za łagodnie, bo w całym meczu nie przebierał w środkach. Chwilę później na Daniela Błaszkowskiego wpadł bramkarz i sędzia pokazał na „11” metr, a Kotłowskiemu wlepił drugą żółtą, i w konsekwencji czerwoną kartkę. Trener Klecha wykorzystał już wcześniej cztery zmiany i między słupkami stanął napastnik Marcin Krzyżanowski. Płaski strzał Żuchowskiego zdołał obronić. Drugie upomnienie zdążył jeszcze otrzymać za wulgarne komentarze Piotrowski i arbiter zagwizdał po raz ostatni.

Trenerski dwugłos:

Piotr Klecha, trener Chrobrego: - Wygrał zespół lepszy, bez dyskusji. Nie widziałem jeszcze tak dobrze grającej Pogoni, czego nie umniejsza fakt, że na wiele jej dziś pozwoliliśmy. Dziś zabawiliśmy się w świętego Mikołaja, darując gospodarzom kilka bramek. W tym brał udział także arbiter, faworyzując w wielu sytuacjach gospodarzy. Musimy się pozbierać po porażkach z czołówką i zacząć zdobywać punkty. Muszę przyznać, że w tym sezonie Pogoń na naszym tle prezentuje się zdecydowanie lepiej, niż to było w ostatnich rozgrywkach. Samobójczy gol Wrońskiego padł po tym, jak w środku boiska faulowany był Krzyżanowski.

Roman Rubaj: Byłoby faux pas narzekac po 4-1. W końcu oglądaliśmy cztery bramki dla Pogoni a to już coś. Jeśli chodzi o płynność gry, to były już dobre fragmenty. Pomógł nam trochę samobój. W każdym elemencie piłkarskim byliśmy lepsi, ale trzeba też zrozumieć możliwości Chrobrego. Rok temu może zdobylibyśmy tylko punkt w derbowym meczu.