10 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 24 października 2010r. godz. 14

Pogoń Lębork – Piast Człuchów 0:0

Pogoń: Kortas - Smolarek, Jasiński, Kultys, Kołucki - Witkowski, Iwosa - Kijek (46 Mielewczyk), Kowalski, Żuchowski (73 Żurawski) - Markowski

Piast: Rafalski, Wójcik, Drążek, Michalski, Nawacki, Świadek (82 Żmuda-Trzebiatowski), B. Adamczyk (36 B. Klimowicz), M. Klimowicz, Gorzelańczyk, Czarnowski, Trocki (90+1 Bojk)

Żółte kartki: Iwosa (2), Jasiński – Nawacki (2), Świadek, M.Klimowicz

Sobotni, niespodziewany remis Bytovii w Bruskowie otworzył Pogoni drogę, w przypadku zwycięstwa z Piastem, do fotela lidera. Tak się nie stało, choć goście w drugiej połowie niemal przez pół godziny grali w osłabieniu. Pięć poprzednich spotkań w roli gospodarza i faworyta drużyna Romana Rubaja, zgodnie z przewidywaniami, wygrywała, a opór przeciwników, przyjeżdżających jak na pożarcie, prędzej czy później zostawał przełamany. Bilans bramkowy przed własnymi kibicami wyglądał imponująco – czternaście strzelonych, przy jednej straconej, która to sztuka udała się powiatowemu rywalowi z Charbrowa. Dlaczego właśnie człuchowianie jako pierwsi zastopowali gospodarzy? Być może młody zespół Pogoni nie udźwignął presji zostania po raz pierwszy w tym sezonie liderem. Być może, choć zabrzmi to paradoksalnie, remis z Piastem był ubocznym skutkiem hiper motywacji na mecz z Aniołami, a teraz trudno było w przeciągu tygodnia wykrzesać z siebie jeszcze więcej? A może po prostu człuchowianie, którzy nie przegrali szóstego kolejnego meczu, mają patent na drużyny z naszego powiatu, bo wygrali u siebie z Chrobrym, w Garczegorzu z Aniołami, a teraz zremisowali w Lęborku. W żadnym z tych trzech pojedynków nie stracili gola.

 W przekroju całego niedzielnego spotkania Pogoń była dłużej przy piłce, stworzyła też sobie więcej i to lepszych okazji bramkowych. Człuchowskiego bramkarza, który był pewnym punktem gości i jednym z głównych autorów sukcesu swojej drużyny, postraszył najpierw Krzysztof Witkowski z rzutu wolnego, po którym piłka poleciała daleko od bramki, a chwilę później Eliasz Iwosa uderzeniem z akcji, z 20 metrów, ale Rafał Rafalski pewnie obronił. Piast zaczął niedzielny mecz bardzo ostrożnie. Poza pozostawionym na desancie Tomaszem Trockim, najskuteczniejszym strzelcem gości z czterema golami na koncie, reszta jego kolegów okopała się na przedpolu własnej „szesnastki”, czekając, czy gospodarze natrą z impetem. Zdecydowanego natarcia nie było, bo podopieczni trenera Zbigniewa Cyzmana zmusili lęborczan do ataku pozycyjnego. Piłka wędrowała na całej szerokości murawy, od prawej do lewej strony, z wykorzystaniem obrońców, którzy także próbowali długimi podaniami, z pominięciem pomocy, otworzyć drogę do bramki kolegom z przednich formacji. Nie przynosiły efektu dośrodkowania, których było niewiele, a jak już do nich doszło, to były niedokładne lub padały łupem wysokiego bramkarza. Mimo przewagi Pogoni to przyjezdni mogli objąć prowadzenie po błędzie defensywy Pogoni. W 23 minucie obrońca Grzegorz Smolarek wyprowadził piłkę z własnej połowy, ale jego złe podanie przechwycił rywal i błyskawicznie uruchomił Łukasza Czarnowskiego. Środkowy obrońca Bartosz Kultys nie przejął podania wślizgiem i asekurujący Oskar Jasiński ruszył w pościg za napastnikiem gości. Czarnowski naciskany przez kapitana Pogoni zdołał oddać strzał z kilku metrów, ale Bartosz Kortas obronił nogami. To była jedyna okazja Piasta przed przerwą. Odpowiedzią gospodarzy były uderzenia z dystansu Iwosy w 31 minucie, po zamieszaniu w polu karnym, z którego obroną nie miał kłopotu Rafalski i sytuacyjny, błyskawiczny strzał Grzegorza Kowalskiego dwie minuty później, jakieś pół metra nad spojeniem. Pogoń wciąż była zmuszona do ataku pozycyjnego, ale skomasowana i konsekwentna gra w destrukcji gości, spowodowała, że jeszcze tylko raz przed przerwą zapachniało golem. W 41 minucie Tomasz Kijek dobrze przyjął podanie i znalazł się w polu karnym przed pilnującym go obrońcą. Wprawdzie zdołał oddać strzał lewą nogą, który bramkarz obronił, ale interwencja obrońcy spowodowała kontuzję i pomocnik Pogoni już nie wrócił do gry. Wstępna diagnoza mówi, że nie wybiegnie już na murawę do końca rundy jesiennej.

Za Kijka od początku drugiej połowy pojawił się Damian Mielewczyk, który zaznaczył swoją obecność dwoma dośrodkowaniami, z których jedno przeszło na bramką, a drugie padło łupem bramkarza. I znowu powtórzyła się sytuacja z pierwszej części, bo wynik mogli otworzyć przyjezdni. W 50 minucie Trocki strzelił celnie i mocno z rzutu wolnego, ale świetnie interweniował na linii Kortas. Minutę później Piast zdobył bramkę, ale radość była przedwczesna, bo sędzia dostrzegł faul na Jasińskim. W 55 minucie Grzegorz Nawacki ujrzał żółtą kartką za komentowanie decyzji arbitra, a kilkadziesiąt sekund później otrzymał drugie upomnienie za faul na Adamie Żuchowskim i Pogoń grała w przewadze liczebnej. Kontrowersje wzbudziła sytuacja z 59 minuty. Goście stanowczo domagali się rzutu karnego za interwencję wślizgiem Kultysa na Trockim. Do końca meczu wicelider wypracował jeszcze trzy sytuacje do zdobycia upragnionego gola. W 64 minucie Smolarek zbiegł do środka i przekazał piłkę Kacprowi Markowskiemu, który przyjął podanie tyłem do bramki na 16 metrze, odwrócił się i uderzył nad bramką. Kwadrans później dużo niższy Kowalski wyskoczył w polu karnym do dośrodkowania, czym zdezorientował bramkarza, który nie przejął piłki i trafiła ona do Smolarka. Jego uderzenie z linii bramkowej wybił obrońca Robert Michalski. Siedem minut przed końcem lewą stroną przedarł się Andrzej Kołucki i podał do Markowskiego. Bramkarz wybiegł z bramki i płaski strzał napastnika Pogoni obronił nogami. W 84 minucie siły się wyrównały, bo za drugą żółtą kartkę udał się przedwcześnie do szatni Eliasz Iwosa. To pierwsza strata punktów Pogoni w Lęborku i trzeci mecz w ogóle bez strzelonego gola.

Pomeczowe wypowiedzi:

Zbigniew Cyzman, trener Piasta: - Zawsze gramy o zwycięstwo, ale szanujemy punkt. Tomasz Trocki miał trzy sytuacje. Stroną przeważającą była Pogoń, ale nam udało się umiejętnie bronić. Celowo przyjąłem taką taktykę – albo kontra albo stały fragment. W końcówce nasz bramkarz wybronił nam dwie sytuacje. Dużo zdrowia zostawiliśmy dziś na boisku. Pogoń i Bytovia moim zdaniem grają najlepszą piłkę w „okręgówce”, obie ekipy grają systemem 1-4-3-3.

Roman Rubaj, trener Pogoni: - Zagraliśmy dziś jeden z lepszych meczy, bo równy przez 90 minut. Zawiodła skuteczność, bo mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji strzeleckich. Zabrakło doświadczenia, wyrachowania, zimnej krwi. Piast był jednym z lepszych przeciwników w Lęborku.