19 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 30 kwietnia 2011r. godz. 17

Chrobry Charbrowo - Pogoń Lębork 0:2 (0:0)  
Bramki: 0:1 Oskar Jasiński (80 - głową), 0:2 Kacper Markowski (85)

Chrobry: Monczak – Wroński, Drzazgowski, Kiełtyka, Kachelski – Lodziński (66 Król), Jabczyk, M.Krzyżanowski (82 Janiszek), Żółtowski – Gaffke, Stefański

Pogoń: Skrzypczak – Smolarek, Jasiński, Godlewski, Kołucki – Wolszlegier (88 Kijek), Iwosa, Kowalski (62 Witkowski), Stankiewicz (71 Mielewczyk) – Musik (62 Mańka) – Markowski

Pogoń nie zwalnia tempa w marszu do IV ligi. Wprawdzie w Charbrowie gospodarze długo skutecznie stawiali opór, ale w końcówce, kiedy już nieco opadli z sił, gole na wagę szóstego, kolejnego zwycięstwa, a piątego wiosną z czystym kontem po stronie strat, lęborczan strzelili Oskar Jasiński i Kacper Markowski. Przy remisie w Bytowie, Pogoń umocniła się na pierwszym miejscu, zwiększając przewagę nad drugą Bytovią do czterech punktów, a nad Czarnymi do sześciu. A już w sobotę do Lęborka przyjedzie wicelider z Bytowa.

Zanosiło się na bezbramkowy podział punktów. Szala zwycięstwa przechyliła się dopiero w ostatniej fazie meczu. W 80 minucie sędzia dopatrzył się faulu na Kacprze Markowskim. Do piłki podszedł wprowadzony w 71 minucie Damian Mielewczyk. Nie po raz pierwszy w tym sezonie po jego stałym fragmencie padł gol. Piłka po dośrodkowaniu zmierzała pod poprzeczkę. Cezary Monczak, 16- letni bramkarz gospodarzy, z trudem jeszcze zdołał ją wybić, ale zbyt krótko. Najwyżej wyskoczył kapitan Pogoni Oskar Jasiński i strzałem głową z bliskiej odległości zdobył tak wyczekiwanego gola. Pogoń poszła za ciosem. Prawy pomocnik Adam Wolszlegier tym razem zszedł do środka i przez nikogo nie niepokojony posłał podanie do Markowskiego, którego pilnował dobrze spisujący się do tej pory Marcin Drzazgowski. Obrońca Chrobrego przejął to podanie i wydawało się, że kontroluje sytuację. Napastnik Pogoni naciskał go jednak na tyle skutecznie, że odebrał mu w końcu piłkę i ruszył w pole karne. Monczak wyszedł mu naprzeciw, ale Markowski ze spokojem strzelił po ziemi obok niego i tak ustalił wynik. Pogoń zdobyła w 89 minucie trzeciego gola, ale nie został on uznany. Dośrodkował z rożnego Mielewczyk. W pobliżu dalszego słupka, tuż przed końcową linią stał zamykający wrzutkę obrońca Łukasz Godlewski i przytomnie wycofał do innego defensora Grzegorza Smolarka, który znalazł lukę w tłumie zawodników stojących na linii bramkowej i trafił do siatki lewą nogą. Sędzia uznał, że zmierzającą do bramki piłkę ręką dotknął Markowski. A co działo się wcześniej? Jak na pojedynek lokalnych rywali przystało od pierwszych minut na murawie trwała zażarta walka o każdą piłkę. Kiedy trzeba był przerwać akcję rywali faulem, tak się działo. Arbiter często musiał używać gwizdka, ale nie było brutalności. Piłka często była w powietrzu, a kiedy już wylądowała na murawie w konstruowaniu akcji brakowało często dokładności. Piłkarze mieli w tym meczu rozregulowane celowniki, bo niemal wszystkie próby strzałów z dystansu mijały bramkę. Tak było w 2 minucie, kiedy pierwsze takie uderzenie, w wykonaniu grającego w tym meczu w ataku gospodarzy Dawida Stefańskiego przeleciało metr nad poprzeczką. Jeszcze dalej piłka pofrunęła po strzale w 7 minucie pogonisty Tomasza Musika. Trzy minuty później Pogoń miała rzut wolny, ostro bity przez Godlewskiego. Markowski tyłem do bramki opanował piłkę i odegrał do nabiegającego Mateusza Stankiewicza, który także mocno się pomylił. W 14 minucie Markowski zdobył gola, tyle, że ze spalonego. W pierwszej połowie Pogoń była bliżej otwarcia wyniku. Chrobry odpowiedział dwoma sytuacjami po stałych fragmentach. Pierwsza z nich miała miejsce w 19 minucie, kiedy z wolnego wrzucał w pole karne grający w tym meczu na lewej obronie Mateusz Kachelski. Sędzia pozwolił kontynuować grę, mimo, że obrońca Pogoni Godlewski w zupełnie bezpardonowy sposób był pociągany za spodenki. Piłka trafiła do defensora gospodarzy Dariusza Wrońskiego, który nie skorzystał z tego prezentu i strzelił z 10 metrów tyleż mocno, co niecelnie. Pogoń odpowiedziała kombinacyjną akcją, kiedy Markowski bez przyjęcia podał do Musika, a ten także nie zwlekał i zagrał w tempo do Stankiewicza. Lewy pomocnik z 17 metrów trafił w słupek uderzeniem z powietrza. Kolejne natarcie gości w 31 minucie zaczęło się od przejęcia w środku boiska piłki wybitej przez obrońcę Chrobrego. Grzegorz Kowalski wypuścił prawą stroną Wolszlegiera, który podciągnął w pole karne i uderzył w kierunku dalszego słupka. Pomylił się minimalnie. Po słupku Stankiewicza to była najlepsza okazja dla Pogoni przed przerwą. Druga z sytuacji gospodarzy miała miejsce w 34 minucie. Michał Skrzypczak wybiegł wybić górną piłkę po wolnym, ale uprzedził go napastnik gospodarzy Marcin Gaffke i gdyby lepiej uderzył głową, piłka znalazłaby się w opuszczonej przez bramkarza bramce. Na szczęście dla gości wylądowała już za boiskiem. Jeszcze jedna sytuacja jest warta odnotowania, ale z cyklu, jak złym przyjęciem piłki zaprzepaścić okazję. W 41 minucie Wolszlegier wygrał z obrońcą pojedynek biegowy i posłał dokładne podanie do czekającego już w polu karnym, mającego czas i miejsce Musika. Niestety ten ostatni zgrał sobie piłkę w kierunku od bramki.

Bezbramkowa pierwsza połowa dobiegła końca, a w drugiej to Chrobry mógł najpierw objąć prowadzenie. W 57 minucie obrońca Drzazgowski spokojnie ruszył środkiem i będąc już na połowie Pogoni zagrał górą do Roberta Żółtowskiego. Jasiński odciął go od tego podania i piłkę już w polu karnym miał spokojnie przejąć Skrzypczak. Bramkarz Pogoni kopnął w Żółtowskiego, który zorientował się w sytuacji i gdyby nie trafił w Jasińskiego, piłka wylądowałaby zapewne w siatce. Mecz zbliżał się do końca, ale jeszcze miało się dużo wydarzyć. Najpierw w 70 minucie podanie górą Andrzeja Kołuckiego w pole karne do Stankiewicza ten ostatni wykończył nieudaną próbą technicznego uderzenia na dalszy słupek. W tej akcji obrońcy pozwolili mu na dużo swobody i gdyby tylko lepiej przymierzył. Obrońcy Chrobrego zostaliby bohaterami swojej drużyny, kiedy na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem krzyżowe dośrodkowanie z wolnego Karola Kiełtyki Dariusz Wroński uderzając głową z 3 metrów zamienił na gola, a nie posłał obok słupka. Także słupek, ale w jeszcze mniejszej odległości minęła piłka po strzale Eliasza Iwosy i rykoszecie. Monczak tylko odprowadził ją wzrokiem.

Jacek Wiśniewski, trener Chrobrego: Nastawiliśmy się na walkę o remis. Z przekroju całego meczu broniliśmy się dopóki były siły, a dwa proste błędy najpierw bramkarza a później obrońcy zadecydowały. Zakładaliśmy, że zagramy z kontry i może coś wpadnie. Tradycyjnie straciliśmy głupie bramki.