13 kolejka IV ligi Pomorskiej R-GOL.com, 19 października 2013r., godz. 14

Pogoń Lębork - Amator Kiełpino 2:0 (1:0)
Bramki: Sylwester Ilanz (37), Arkadiusz Byczkowski (74)

Pogoń: Labuda - Wesserling, Jasiński, Janowicz, Bach - Morawski (90+1 Iwosa), Naczk (57   Waczkowski), Sychowski - J. Żmudzki (90+3 Bulczak), Ilanz, Byczkowski

Amator: Arndt - Żabiński, Dawidowski, Rytlewski, Adamus, Kuss, Płachecki, Klaman (69 Kowalski), Dampc, Kiełdanowicz, Dziengielewicz

Trener: Jacek Grembocki

Żółte kartki: Bach, Byczkowski, Morawski - Rytlewski, Dawidowski

Sędziowie: Grzegorz Grunau oraz Przemysław Pagacz, Arkadiusz Żylis
 
Waleczna, ambitna, z charakterem i wiarą w zwycięstwo była Pogoń w meczu z niespodziewanym wiceliderem. Dzięki temu po jednym z najlepszych meczów w swoim wykonaniu zatrzymała rewelacyjnie spisującego się innego beniaminka. Kluczem do zwycięstwa okazał się powrót do składu po pauzie za kartki najlepszego strzelca drużyny Sylwestra Ilanza, który w 37 minucie uderzył sprzed pola karnego i po błędzie bramkarza gości piłka wtoczyła się do bramki. To  12 gol wicelidera klasyfikacji strzelców. W 74 minucie po zespołowej akcji, w której Ilanz zgrał głową piłkę Arkadiusz Byczkowski mocnym uderzeniem ustalił wynik meczu. To z kolei drugi gol skrzydłowego Pogoni w sezonie, a pierwszy przed swoimi kibicami. Pogoń wygrała 5 z 7 meczów w Lęborku i zajmuje 9. miejsce w ligowej tabeli.

Na mecz w ramach 13 kolejki R-GOL.com IV ligi Amator, prowadzony przez 48-letniego gdańszczanina Jacka Grembockiego, byłego 7-krotnego reprezentanta Polski, dwukrotnego mistrza Polski z Górnikiem Zabrze (1987, 1988), byłego trenera ekstraklasowej Polonii Warszawa, przyjechał po czterech wygranych i remisie w ostatnich pięciu spotkaniach. Za Pogonią przemawiał atut własnego boiska i powrót do składu Ilanza, który zajął miejsce Waczkowskiego. Poza tą roszadą Pogoń zagrała w zestawieniu, w którym pokonała przed tygodniem Wietcisę w Skarszewach.

Różnicy w tabeli i punktach nie było widać w pierwszej połowie. Goście osłabieni kadrowo przez kontuzję i już chyba nieco zmęczeni rundą jesienną przyjęli postawę wyczekującą, oddając inicjatywę i czyhając na błędy Pogoni i własne kontrataki. W 6 minucie jeden z nich przerwał taktycznie Szymon Bach i został ukarany żółtą kartką. Minutę później Pogoń pierwszy raz zagroziła bramce przyjezdnych. Po podaniu ze skrzydła Ilanz z 15 metrów uderzył z odbitej od murawy piłki, ale mierzony strzał minął o ponad metr poprzeczkę.

Chwilę później taktyka gości okazała się uzasadniona, bo w krótkim czasie Pogoń dwa razy pomyliła się przy wyprowadzaniu piłki sprzed własnego pola karnego, co jednak nie skutkowało większym zagrożeniem.

W 22 minucie Byczkowski chciał powtórzyć próbę Ilanza z lepszym skutkiem, jednak i jego uderzenie po koźle z 20 metrów minęło niewiele „okienko".

Ofensywną grą wśród gości wyróżniał się lewy obrońca, były piłkarz II-ligowego Bałtyku Gdynia Błażej Adamus, który egzekwował także stałe fragmenty gry. W 26 minucie wysokim łukiem dośrodkował z rzutu wolnego na dalszy słupek, a tam pozostawiony bez krycia napastnik Kacper Kiełdanowicz z kilku metrów uderzeniem wewnętrzną stroną stopy przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Po dwóch uderzeniach z dystansu Pogoni goście mieli znakomitą okazję, jedyną do przerwy, żeby objąć prowadzenie.

Sytuacją na boisku nie zmieniała się. Pogoń prowadziła grę, goście wyczekiwali. W 33 minucie szybka wymiana podań od obrońcy Bacha przez cofniętego do pomocy Ilanza i zagranie do  Jakuba Żmudzkiego. Temu ostatniemu piłkę spod nóg wybił obrońca. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Ilanza, który będąc w polu karnym szukał uderzenia przy krótkim słupku. Piłka wylądowała w bocznej siatce.

W odpowiedzi goście zaatkowali swoją lewą stroną, która należała do niskich wzrostem, ale mobilnych, nadrabiających doświadczeniem (Adamus) i szybkością (Klaman) zawodników. Adamus miękko wrzucił piłkę ze skrzydła, ale na posterunku był znakomicie ustawiony 17-letni Łukasz Janowicz i po profesorsku najpierw przeciął dobre dośrodkowanie, a następnie dokładnie wyprowadził piłkę, czym wzbudził aplauz na trybunach.

W 37 minucie Rafał Morawski z okolic linii środkowej posłał górne, krzyżowe podanie do Ilanza. Pozostawiony bez krycia napastnik złamał akcję do środka i tuż zza pola karnego uderzył przy słupku. Wydawało się, że Arndt jest dobrze ustawiony i wyłapie ten strzał, ale piłka po rękawicach wtoczyła się do bramki. Eksplozja radości strzelca gola, który utonął w objęciach kolegów. Pogoń miała inicjatywę w tym meczu i przy pasywnej grze rywali zasłużenie, choć po błędzie bramkarza, objęła prowadzenie.

W 41 minucie za kopnięcie Ilanza w środku pola żółtą kartkę zobaczył obrońca Tomasz Rytlewski. Sędzia Grzegorz Grunau, który często używał gwizdka, wzbudzając niektórymi decyzjami protesty jednych i drugich, doliczył minutę, ale wynik nie uległ już zmianie.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. Dwa razy w tym sezonie, w obu przypadkach w Lęborku, Pogoń wygrywała strzelając jednego gola (z Pomezanią i Drutex Bytovią II). Goście mieli całą połowę na odrobienie niewielkiej straty, ale w 50 minucie mogli i powinni przegrywać już wyżej. Na lewym skrzydle Sychowski wymienił podanie z Byczkowskim, który uciekł z piłką Płacheckiemu do końcowej linii, skąd przytomnie wycofał na 10 metr do Jakuba Żmudzkiego. Drugi ze skrzydłowych miał czas i miejsce, żeby skutecznie strzelić. Prawie mu się udało, bo piłka musnęła poprzeczkę. Gdyby poleciała nieco niżej bramkarz nie zdążyłby zareagować.

W 54 bardzo groźnie zrewanżowali się goście i tylko własnej nieskuteczności mogą zawdzięczać, że nie wyrównali. Tym razem szybki lewoskrzydłowy Klaman był nie do zatrzymania dla Wesserlinga i Janowicza. Wbiegł dynamicznie z piłką do końcowej linii i wycofał do Kiełdanowicza. Ten ostatni zagrał do jeszcze lepiej ustawionego Płacheckiego, który był kilka metrów od bramki i miał przed sobą tylko Labudę. Płachecki miał tylko trafić w bramkę, ale na szczęście Pogoni ta sztuka mu się nie udała. Pogoń wróciła „z dalekiej podróży".

To był sygnał, że goście jeszcze się nie poddali i wciąż mieli nadzieję na punkty. W następnych minutach przejęli inicjatywę i częściej atakowali.

W 57 minucie Naczka zmienił inny młodzieżowiec Waczkowski.

W 59 minucie za słowne pretensje pod adresem arbitra czwartą żółtą kartą został ukarany Byczkowski i bez niego Pogoń będzie musiała radzić sobie w Dzierzgoniu w najbliższą sobotę.

W 63 minucie goście dalej byli w uderzeniu. Ich kapitan Marcin Dampc ograł najpierw Janowicza a drugi ze stoperów, kapitan Pogoni Oskar Jasiński, żeby przerwać indywidualną akcję pociągał go za koszulkę. Z wolnego sam poszkodowany kopnął wysoko nad poprzeczką.

Minutę później odgryzła się Pogoń. Mało widoczny do tej pory Jakub Żmudzki ruszył dynamicznie środkiem, mijając dwóch obrońców, ale finalizując atak uderzył niewiele obok słupka.

W 73 minucie miała miejsce sytuacja, po której goście domagali się rzutu karnego za dotknięcie piłki ręką. Sędzia nie uznał ich pretensji a najbardziej protestującego Dawidowskiego ukarał żółtą kartką.

Minutę później wynik spotkania został rozstrzygnięty na korzyść Pogoni, czym piłkarze oszczędzili sobie i nam nerwowej końcówki. W ataku pozycyjnym piłką ze środka trafiła na głowę stojącego przy końcowej linii, nieco na uboczu Ilanza. Bez przyjmowania snajper Pogoni zgrał ją głową do Byczkowskiego, który potężnym, półgórnym pociskiem nie dał szans bramkarzowi na obronę. Ogromną radość strzelca z pierwszego gola dla kibiców w Lęborku.

W 89 minucie mogło być jeszcze piękniej, kiedy Pogoń wyszła z szybką kontrą. Podanie ze środka w tempo do Jakuba Żmudzkiego. Skrzydłowy podciągnął w pole karne, ale z zablokowaniem uderzenia zdążył obrońca. Próbę dogrania przeciął inny obrońca i z dobrze zapowiadającej się akcji nic nie wyszło.

W pojedynku dwóch beniaminków Pogoń odniosła niezwykle ważne zwycięstwo i zdobyła cenne trzy punkty.

Jacek Grembocki, trener Amatora: - Nie jestem zaskoczony tym wynikiem. Pogoń zagrała dobry mecz, my słaby. Mieliśmy dużo sytuacji, których nie strzeliliśmy. Jeżeli się nie strzela tych sytuacji, to zazwyczaj dostaje się bramki. Pierwsza to błąd bramkarza, druga to bardzo piękny strzał Byczkowskiego, ale to wszystko konsekwencja tego, że sędzia nie odgwizdał karnego, kiedy w polu karnym zawodnik ściągnął piłkę ręką i po tej sytuacji poszła bramka na 2-0. Mieliśmy szansę na 1-1. Pogoń zagrała dobry mecz, byli waleczni. Nas jest coraz mniej, kontuzje, urazy meczowe. Na ławce był dziś tylko jeden rezerwowy. Co trzy dni mecze nam nie służą. Gramy spokojnie, chcemy zdobyć 30 punktów w tej rundzie, żeby przyszłą mieć spokojną.
Ten sędzia gwizdał nam jakiś mecz wcześniej i nie denerwowałem się, wiedząc, jak potrafi gwizdać. Mylił się w jedną i w drugą stronę. Moim zdaniem tą ręką, której nie odgwizdał wypaczył wynik meczu.


Sobiesław Przybylski, trener Pogoni: - Bardzo cieszę się z wygranej, bo nie był to łatwy mecz dla naszego zespołu. Dziękuję za serce i walkę zostawioną na boisku. Ten mecz dobrze nam się ułożył, trochę szczęśliwie. Amator nie wykorzystał dwóch dogodnych sytuacji w pierwszej połowie, a nam udało się zdobyć prowadzenie tuż przed przerwą. W drugiej połowie kontrolowaliśmy przebieg spotkania, aczkolwiek goście mieli kilka sytuacji, dwie bardzo groźne. Udało się podwyższyć prowadzenie. Mój zespół mądrze zagrał końcówkę, z czego jestem bardzo zadowolony.