2 kolejka IV ligi Pomorskiej R-GOL.com, 15 sierpnia 2013r., godz. 17

Pogoń Lębork – Piast Człuchów 4:1 (3:0)
Bramki: 1:0 Sylwester Ilanz (17), 2:0 Łukasz Kołodziejski (18), 3:0 Sylwester Ilanz (26), 4:0 Sylwester Ilanz (50 – karny), 4:1 Paweł Łacko (70)

Pogoń: Patryk Labuda – Szymon Bach, Oskar Jasiński (kapitan), Kamil Gapski (59' Marek Kozakiewicz), Bartosz Żmudzki (59' Michał Fudala) – Rafał Morawski (71' Eliasz Iwosa), Mateusz Wesserling, Mateusz Sychowski – Łukasz Kołodziejski (46' Jędrzej Waczkowski), Sylwester Ilanz, Arkadiusz Byczkowski

Piast: Krzysztof Bzowski – Bartłomiej Wójcik, Piotr Drążek (kapitan), Paweł Maślanyk, Maciej Świadek (46' Krystian Gołębiewski), Mariusz Kaźmierczak, Łukasz Czarnowski, Michał Kawczak (65' Zbigniew Cyzman), Paweł Podgórski (41' Łacko), Bartosz Urbaniak, Arkadiusz Zachajczuk (75' Łukasz Szeliga)

Żółte kartki: Michał Fudala, Oskar Jasiński – Maciej Świadek, Paweł Maślanyk (dwie)

W spotkaniu beniaminków Pogoń zdobyła niespodziewanie łatwo trzy punkty, w drugiej kolejce IV ligi pokonując w Lęborku 4-1 Piasta Człuchów. Po 26 minutach i dwóch golach Sylwestra Ilanza, które trafieniem przedzielił Łukasz Kołodziejski, mecz już był rozstrzygnięty. Tuż po przerwie Ilanz skompletował swoje pierwszego hat-tricka w IV lidze, wykorzystując rzut karny za faul na sobie Pawła Maślanyka a kiedy ekstraklasowy arbiter Dawid Piasecki za protesty pokazał temu zawodnikowi drugą żółtą kartkę, stało się jasne, że goście wyjadą z Lęborka bez punktów. W 70 minucie wykorzystali rozluźnienie w szeregach gospodarzy i za sprawą rezerwowego Pawła Łacko zmniejszyli rozmiary porażki. W niedzielę Pogoń jedzie do Chwaszczyna na mecz wymienianym do awansu Klubem Sportowym.

W świąteczny czwartek piłkarscy kibice mieli okazję najpierw o 14.30 zobaczyć mecz Aniołów w Garczegorzu z beniaminkiem Amatorem Kiełpino, zakończony niespodziewanym ale zasłużonym zwycięstwem gości (0-2), by następnie na 17 przenieść się do Lęborka i sprawdzić, czy Pogoń powetuje sobie porażkę w doliczonym czasie z Orlętami Reda. Wielu z takiej możliwości skorzystało, na czele z trenerem Aniołów Mariuszem Misiakiem, zresztą wychowankiem Pogoni. Na meczu obecny był także były trener II-ligowego Druteksu Bytovii Bytów Waldemar Walkusz. Po raz drugi na trybunach zasiadła ponad przeciętna liczba kibiców. Widać IV liga potrafi skusić.

Po przegranej z Orlętami, mając w perspektywie dwa trudne mecze wyjazdowe do Chwaszczyna i Pelplina, zwycięstwo z Piastem było dla Pogoni niemal koniecznością. Jednak rozmiary i przebieg meczu są już dosyć zaskakujące, bo mecze tych drużyn w poprzednim sezonie jeszcze w klasie okręgowej miały wyrównany przebieg. W Człuchowie Pogoń wygrała 1-0 po golu w samej końcówce Oskara Jasińskiego. W Lęborku wiosną padł remis 1-1. Obie drużyny zmieniły już jednak oblicze. O ile Pogoń wydaje się mocniejsza, o tyle Piast stracił dwóch podstawowych pomocników Piotra Dowkszę i Macieja Przyszlaka a także skrzydłowego Krystiana Staniosa, którzy tuż przed ligą zrezygnowali z gry.

- Pogoń od początku dyktowała warunki gry. Agresywnie, szybkościowo, organizacyjnie była lepsza – przyznał po meczu trener Piasta Zbigniew Cyzman. – A my po raz drugi w ciągu 15 minut tracimy trzy gole. W drugiej połowie próbowaliśmy podjąć walkę. O dziwo lepiej graliśmy w dziesięciu. Tuż przed ligą Przyszlak, Stanios i Dowksza wycofali się z gry, tłumacząc, że nie pogodzą jej z pracą. Nas nie stać na wielkie transfery. Gramy za jakieś tam diety.

- Byliśmy lepsi w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, tak indywidualnie jak i zespołowo – ocenił trener Przybylski. – Jestem bardzo zadowolony z trzech punktów. Bardzo dobre zawody zagraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej, po strzeleniu czwartego gola i i zmianach, wdarło się rozluźnienie i niedokładność i w efekcie straciliśmy gola. Chciałem podziękować moim zawodnikom. TPL!

W porównaniu z wyjściowym składem na Orlęta trener Pogoni Sobiesław Przybylski dokonał jednej zmiany. Mecz na ławce rozpoczął Kozakiewicz, którego miejsce na środku obrony, w parze z Gapskim, zajął przesunięty z prawej strony defensywy Jasiński. Z kolei z lewej na prawą stronę bloku obronnego przeniósł się Szymon Bach. Lewą flankę obsadził Bartosz Żmudzki. Ten ostatni, a także jego młodszy brat przez ponad miesiąc przebywali zagranicą i nie uczestniczyli w okresie przygotowawczym. Nie zaniedbali jednak treningów, co więcej Bartosz Żmudzki był jednym z najlepszych aktorów tego widowiska piłkarskiego, asystując przy dwóch golach Ilanza.

Po spokojnym początku, kiedy Pogoń szanowała piłkę, grając przez obrońców, pod bramkami zaczęło się dziać po kwadransie. W 15 minucie goście rozgrywali piłkę tuż przed „szesnastką” Pogoni. W końcu dośrodkowanie i Jasiński wygrał pojedynek w powietrzu, zażegnując niebezpieczeństwo. Odpowiedź lęborczan była szybka i wymierna. Sędzia Piasecki zastosował przywilej korzyści po faulu w środku pola na Wesserlingu i piłka trafiła na lewe skrzydło do ofensywnie grającego B. Żmudzkiego. W pole karne wbiegał już Ilanz i mimo towarzystwa obrońców dostał precyzyjne podanie, po którym mógł już tylko dołożyć nogę.

Nie minęło 120 sekund goście otrzymali drugi cios. Akcja Pogoni środkiem, Ilanz dostrzegł wbiegającego prawym skrzydłem Kołodziejskiego, którego nie upilnował obrońca. Skrzydłowy Pogoni w tym meczu podciągnął jeszcze kilka metrów z piłką i posłał dokładany strzał obok wybiegającego z bramki Bzowskiego. Ogromna radość wychowanka Pogoni, który pocałował herb na koszulce.
 W 20 minucie goście mogli sami się pogrążyć, kiedy piłka odbiła się od jednego z obrońców i rykoszetem trafiła w poprzeczkę. Pogoń przejęła inicjatywę na dobre, wygrywając środek pola. Spokojem w destrukcji i w rozegraniu imponował Wesserling. Aktywni byli zawodnicy z pierwszej linii. W 24 minucie Kołodziejski zszedł na lewe skrzydło i dośrodkował. Dynamicznie nabiegał Sychowski, ale po jego uderzeniu głową bramkarz pewnie złapał piłkę.

W 26 minucie nastąpił nokaut gości. Pogoniści podeszli wysoko, a naciskany Mariusz Kaźmierczak, stracił piłkę tuż przed polem karnym. B. Żmudzki wymanewrował obrońców i ponownie dokładnym podaniem obsłużył Ilanza, który tylko ułożył nogę tak, żeby piłka odbiła się i znalazła drogę do bramki.

 W 41 minucie obrońca gości ponownie stracił piłkę, do której dopadł Byczkowski. Jego uderzenie z kilku metrów trafiło w poprzeczkę. Zaraz po tym w miejsce sprowadzonego przed sezonem do Piasta ze Sparty Konarzyny Podgórskiego zmienił pozyskany z Czarnych Czarne Paweł Łacko.

Od początku drugiej połowy w składzie Pogoni Kołodziejskiego zastąpił 18-letni Jędrzej Waczkowski. Goście zaczęli odważnie drugą odsłonę ale mocne uderzenie Urbaniaka powędrowało nad poprzeczką. W 46 minucie ukaranego w końcówce pierwszej połowy żółtą kartką Świadka zmienił Gołębiewski. W 47 minucie ponownie wysoki pressing przyniósł skutek. Wesserling zgrał głową do Waczkowskiego, który przedłużył do Ilanza, a ten minął bramkarza i spod końcowej linii zagrał wzdłuż bramki do Byczkowskiego. Jego silne strzał prawą nogą minął poprzeczkę.

W 50 minucie podanie w pole karne do Ilanza, któremu przyjęcie piłki próbował utrudnić uporczywym trzymaniem za koszulkę Maślanyk. Stojący blisko Piasecki nie miał wątpliwości, których nie mieli także kibice na trybunach, i podyktował karnego, wymierzając jeszcze faulującemu obrońcy karę indywidualną. Egzekutorem był sam poszkodowany. To jego pierwszy hat-trick w IV lidze. Gole strzelił też z Orlętami. Skuteczność godna pochwały.

- Bohaterem się nie czuję – przyznał skromnie po meczu Ilanz. – Dostałem dwa bardzo dobre podania od Bartka Żmudzkiego i nie pozostało mi nic innego, jak trafić do bramki. Jestem w gazie, forma wróciła. Przyszli nowi zawodnicy i nasza gra wygląda lepiej.

Z rzutem karnym nie mógł pogodzić się Maślanyk i protestował tak, że zobaczył drugą żółtą kartkę. Zatem goście nie dość, że byli w beznadziejnej sytuacji, przegrywając różnicą trzech goli, to jeszcze przez 40 minut musieli grać w osłabieniu.

W 65 minucie niezłą okazję na gola miał prawy obrońca Bach, który zamykał dośrodkowanie Byczkowskiego. Z kilku metrów jednak mocno przestrzelił. Chwilę później na boisku pojawił się trener Piasta, 48-letni Zbigniew Cyzman. Dwa groźne ataki przeprowadzili goście. W 68 minucie podanie spod końcowej linii już w polu karnym trafiło do wicekróla strzelców SKO z poprzedniego sezonu Łukasza Czarnowskiego, ale uderzył nad poprzeczką. W 70 minucie strata piłki w środku pola skutkowała w następstwie golem dla gości. Obrońca, kapitan Piotr Drążyk sprawił sporo kłopotów Patrykowi Labudzie, z po dobitce, mimo obecności trzech obrońców Pogoni, trafił z kilku metrów Łacko. W 78 minucie, po krótkim rozegraniu rzutu wolnego Sychowski, uderzył obok muru. Bramkarz sparował piłkę do boku. W 82 minucie z wolnego odchodząca od bramki piłkę dośrodkował Wesserling. Obrońca wybił piłkę głową a ta trafiła do Waczkowskiego. Jego uderzenie głową i piłka niewiele minęła bramkę. W końcówce po żółtej kartce zobaczyli jeszcze obrońcy Pogoni Jasiński i Fudala. Wynik nie uległ już zmianie.